Prawica Rzeczypospolitej
Prawica Rzeczypospolitej na Facebook
Prawica Rzeczypospolitej na YouTube
ECPM

Wsparcie

Newsletter Prawicy
Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach na stronie i działalności Prawicy.
» Zamawiam
Struktury lokalne
Do pobrania
Logo Prawicy Rzeczypospolitej.
Logo Prawicy Rzeczypospolitej
Szukaj
Aktualności
06-07-2013
Komu dyskrecja – komu po głowie? - felieton Marka Jurka w tygodniku "Gość Niedzielny"

Czwarte przykazanie nie jest prawem kardynalnym w liberalnym państwie.



Jeśli chcemy sprawiedliwie oceniać fakty – najpierw trzeba rozmawiać o zasadach. Szczególnie tam, gdzie sprawiedliwość łatwo zastępują emocje, na przykład: czy powinniśmy w ogóle – a jeśli, to jak – oceniać naszych najbliższych, gdy wydarzenia zmuszają nas do zajęcia stanowiska. Gdy Wanda Nowicka kandydowała na stanowisko wicemarszałka Sejmu – posłowie opozycji przypomnieli niedawną wypowiedź jej syna, działacza ekstremalnej organizacji komunistycznej, który o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu napisał był, że „ZSRR nie było stać na wyżywienie dwudziestu tysięcy darmozjadów.

Wystarczyło już tej bezczelności z czasów sanacji, gdy robotnicy i chłopi ich żywili. Z powodów dyplomatycznych nie można ich też było zmusić do działalności produkcyjnej. Nie można było też liczyć na ich reedukację”. Skandal miał ciąg dalszy. Oczekiwanie, że matka kandydująca na jedno z czołowych stanowisk w Rzeczypospolitej zajmie jakiekolwiek stanowisko wobec tak potwornej wypowiedzi, wyrazi przygnębienie, zakłopotanie, żal – poseł Biedroń uznał za „stwierdzenia niegodne parlamentu”, Palikot zaś – za atak „haniebny i poniżej jakichkolwiek norm”.

Liberalni dziennikarze przyjęli to stanowisko za własne. Umocniona taką wyrozumiałością i obroną Wanda Nowicka oświadczyła publicznie, że jej „syn ma prawo do lewicowych poglądów”, tym bardziej że „jeżeli ktoś nie był komunistą za młodu, to nie będzie przyzwoitym człowiekiem”. Krótko mówiąc, uznała, że ubliżanie za młodu ofiarom ludobójstwa daje niezłą gwarancję przyzwoitości w życiu dojrzałym. Określając pochwałę ludobójstwa jako „poglądy lewicowe”, znieważyła polską niepodległościową lewicę, której wybitni politycy – jak Kazimierz Pużak – umierali w komunistycznych więzieniach.

Nie oczekiwałbym, że Wanda Nowicka będzie publicznie potępiać syna, ale zamiast usprawiedliwiania i bagatelizowania jego słów mogła na przykład powiedzieć „po prostu czuję to, co czułaby po takich słowach każda polska matka” albo „chcę zapewnić wszystkie rodziny katyńskie o mojej czci dla zamordowanych tam żołnierzy”. Nie powiedziała niczego takiego, ale też nie była do takich deklaracji zachęcana przez media. Joanna Podgórska z „Polityki” uznała, że pytanie pani Nowickiej o wypowiedź jej syna „jest kuriozum zupełnym”. Dla Magdaleny Rigamonti problem był co najwyżej techniczny.

W wywiadzie dla „Newsweeka” pytała wicemarszałkinię, czy „poprosiła synów o to, by na czas kampanii nie robili rzeczy, które mogłyby [jej] zaszkodzić” i czy „synowie na [nią] głosowali?”. Ale żadnych potępień się nie domagała.Jeśli trudno domagać się od rodziców dezaprobaty dla ekstremalnych czy skandalicznych zachowań ich synów i córek – tym bardziej nie powinno się zachęcać tychże córek i synów do potępiania rodziców. Gdy jednak niedawno Lech Wałęsa miał swoją niezbyt szczęśliwą, ale mieszczącą się w jego konwencji wypowiedź na temat polityków działających w imię praktykowanego homoseksualizmu – w liberalnych mediach od początku zaczęto konfrontować ojca i syna, starego prezydenta i młodego posła Jarosława Wałęsę.

Bardzo „kontrofensywnie” pytał go o ojca Konrad Piasecki w RMF: „zapewnia pan: nie wszyscy Wałęsowie tak uważają? (…) I co z takim Lechem Wałęsą zrobić? (…) To oddzielenie posłów homoseksualnych – nie jest to eleganckie, przyzna pan. Poprawne absolutnie nie. (…) Myśli pan, że tata jest do naprawienia? (…) Będzie go pan też namawiał, żeby wycofał się z tych słów i przeprosił? (…) [Pana ojciec] szybciej mówi, niż myśli.” „Na temat”, portal Tomasza Lisa, relacjonował wypowiedzi uzyskane od młodego posła: „Jarosław Wałęsa o słowach ojca o homoseksualistach: Złapałem się za głowę, to nigdy nie powinno paść”. Roman Daszczyński w „Gazecie Wyborczej” pytał Jarosława Wałęsę, czy „Lech Wałęsa zhańbił tą opinią Nagrodę Nobla”, i dalej, czy syn „spróbuje [ojca] przekonać do zmiany zdania”, a swój tekst o sprawie „Wyborcza” zatytułowała tryumfalnym cytatem: „Słowa mojego ojca są złe i szkodliwe”.

Te dwie historie, które dzieli niespełna półtora roku, pokazują nie tylko rozdwojenie standardów w mediach. W wypadku haniebnej wypowiedzi syna Wandy Nowickiej reakcją była dyskrecja i powściągliwość, mimo że chodzi o pamięć, która powinna łączyć nas wszystkich, i o kandydującego na wysoki urząd polityka, który, opierając się na autorytecie państwa, chce ustalać nowe reguły wychowania, właśnie dotyczące rodziny.

W wypadku Jarosława Wałęsy – zachęty do publicznej krytyki ojca, który (choć ma miejsce w historii) nigdzie już nie kandyduje, i zachwyty nad tym, że syn od poglądów ojca się odcina. Czwarte przykazanie nie jest prawem kardynalnym w liberalnym państwie. I pozostaje oczywiście jeszcze konkretny przedmiot obu spraw. Tu jedno jest pewne: dla opinii progresywno- -liberalnej samopoczucie homoseksualistów to problem najzupełniej poważny, angażujący odpowiedzialność i zobowiązujący do reakcji. Natomiast pamięć i cześć dla ofiar Katynia – to kwestia historyczna, którą w „społeczeństwie pluralistycznym” „mamy prawo” w ogóle się nie zajmować. Tak, niestety, wygląda „ordo iniquitatis” – kontrkultura, która codziennie wywraca nasze życie.


Źródło: Gość Niedzielny GN 118/2013



Copyright © Prawica Rzeczypospolitej

[ wykonanie ]