Prawica Rzeczypospolitej
Prawica Rzeczypospolitej na Facebook
Prawica Rzeczypospolitej na YouTube
ECPM

Wsparcie

Newsletter Prawicy
Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach na stronie i działalności Prawicy.
» Zamawiam
Struktury lokalne
Do pobrania
Logo Prawicy Rzeczypospolitej.
Logo Prawicy Rzeczypospolitej
Szukaj
Aktualności
05-11-2009
"Dymisja, nie komisja" - felieton Marka Jurka w "Gościu Niedzielnym"

Gdybyśmy rozumieli, czym jest polityka, mielibyśmy już nowy rząd.

Przyglądając się rozwojowi kolejnych afer, nabieram przekonania, że powoli wszyscy zapominamy, czym jest racja stanu, czym jest polityka, czym są partie polityczne. Gdybyśmy bowiem rozumieli, czym jest polityka, mielibyśmy już nowy rząd. Utrzymywanie przez czołowych polityków władzy bardzo bliskich stosunków towarzyskich z potentatami branży hazardu, którzy z kolei finansowali ich kampanie, powinno w oczywisty sposób skutkować odwołaniem szefa rządu, który jako premier i przywódca rządzącej PO akceptował to i tolerował.

Lider większości parlamentarnej to nie szeregowy poseł, ale główny przedstawiciel i organizator polityki rządu na terenie parlamentu. Szef partii nie może znać jego prywatnych rozmów telefonicznych, ale musi wiedzieć, kim jest, jakie środowisko reprezentuje, jak rozumie politykę. To, co stało się w cieniu życia publicznego, musi być kwestią śledztwa i odpowiedzialności prawnej. Ale sprawy wiadome publicznie angażują odpowiedzialność polityczną, która również ma znaczenie najzupełniej zasadnicze – chodzi przecież o dobro wspólne, a sprawy państwa nie mogą być składane w ręce ludzi, których największą zaletą jest umiejętność zręcznego unikania (by odwołać się do sformułowania samego premiera Tuska) „wpadek reputacyjnych”.

Kolejne afery nie wywołały poruszenia w Platformie Obywatelskiej. Rząd robi wszystko, by zrzucić z siebie odpowiedzialność, a partia rządząca biernie się na to zgadza. To, co na Sycylii nazywa się omertà, w naszych partiach określa się jako „jedność przekazu”. Nikt nie powie nic, czego powiedzieć nie powinien. Stawia to na głowie nie tylko politykę, ale i samą naturę partii politycznych. Te bowiem – w klasycznie rozumianej demokracji – powinny być „ciałami pośredniczącymi”, bez których nie może funkcjonować autentyczny ład republikański. Partie nie są od wykonywania rozkazów swoich bossów, partie są od tego, by w imieniu części społeczeństwa, którą reprezentują, ich kontrolować. Wcale nie chodzi o permanentną rewizję prowadzonej polityki, bo solidarność i konsekwencja w realizacji programu politycznego są realną wartością. Chodzi o zdolność reakcji, gdy naruszone są deklarowane cele, deklarowane zasady, zaufanie społeczne.

Życie z zasady niesie problemy, ale remedium na problemy państwa powinna być opozycja. Brytyjczycy pięknie mówią: Lojalna Opozycja Jego Królewskiej Mości, po polsku można powiedzieć: Lojalna Opozycja Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Bo sensem opozycji nie są nadzieje polityków na przyszłe kariery, ale stale pozostający w dyspozycji narodu wybór. Na tym polega służba publiczna opozycji. Gdybyśmy mieli dziś opozycję kierującą się w polityce parlamentarnej racją stanu – natychmiast po ujawnieniu afery hazardowej zażądałaby ustąpienia rządu.

następnie podjęłaby kroki, by do tego doprowadzić. Choć trudne – nie jest to niemożliwe. Pierwszym krokiem powinna była być deklaracja gotowości zgłoszenia przez opozycję wniosku o zmianę premiera – jeżeli w partii rządzącej pojawi się mający realne poparcie (w praktyce wystarczyłoby już trzydziestu czterech posłów PO), moralnie wiarygodny kandydat, kandydat rzeczywistej zmiany. Polityk typu Gowina, Biernackiego, Rokity. Jako zasadnicze warunki poparcia opozycja powinna była postawić dwie sprawy: po pierwsze kwestię powołania na prokuratora generalnego osoby dającej maksymalne gwarancje konsekwentnego i bezstronnego wyjaśnienia wszystkich afer; po drugie przywrócenia Mariuszowi Kamińskiemu szefostwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Nie ma żadnych gwarancji skuteczności takiej próby – ale sama inicjatywa zdynamizowałaby sytuację polityczną, bo odwołanie się przez opozycję do poczucia odpowiedzialności poszczególnych polityków większości postawiłoby ich przed realnym wyborem. Nie mówiąc o tym, że tylko konsekwentnie prowadzone śledztwo prokuratorskie, wspierane przez kontynuujące pracę CBA, może w tej sprawie doprowadzić do prawdy i odpowiedzialności. Niestety, zamiast prób dania Polsce odpowiedzialnej władzy, zamiast odpowiedzialności politycznej, od początku głównym celem opozycji stało się doprowadzenie do widowiska komisji śledczej. Zapewne dojdzie do jej powołania, obejrzymy festiwal „jedności przekazów”, a obie partie będą (do granic odporności opinii publicznej) miały darmowy czas antenowy dla mobilizacji swoich elektoratów. Nie zmieni to jakości polskiej polityki, nie zbuduje nowego konsensusu i najpewniej nie przyniesie konkretnych wniosków o odpowiedzialność karną.

Wpolityce dzisiejszych przedsiębiorstw wyborczych nie chodzi bowiem o osiąganie społecznych celów i szukanie wiarygodnych partnerów dla ich realizacji; chodzi raczej o podważanie wiarygodności przeciwników w nieustającej konfrontacji wyborczej, w konfrontacji, gdzie iluzja przyszłej władzy ważniejsza jest od realizmu interesu publicznego. Dramatem PiS-owskiej opozycji jest to, że chce być „jedyną nadzieją dla Polski”; a „jedyna nadzieja” nie może mieć ani niezależnych przyjaciół, ani stałych sprzymierzeńców, ani wiarygodnych partnerów – wtedy przecież przestałaby być „jedyną nadzieją”. Tytuł tego artykułu brzmi: dymisja, nie komisja. Bo im mniej możliwa jest dymisja złego rządu, tym bardziej konieczna staje się dymisja całej „klasy politycznej”.



Źródło:
Gość Niedzielny, artykuł z numeru 44/2009 01-11-2009



Copyright © Prawica Rzeczypospolitej

[ wykonanie ]