Marek Jurek dla Fronda.pl: Papież przychodzi z kraju pod pewnymi względami podobnego do Polski
- Papież przychodzi z kraju pod pewnymi względami podobnego do Polski: kraju, który w XIX wieku walczył o niepodległość, o bardzo żywej religijności ludowej, w której wiara splata się z patriotyzmem - mówi w rozmowie z Fronda.pl Marek Jurek.
Szybki wybór Ojca Świętego zaprzeczył teoriom o głębokich podziałach wśród kardynałów. Papież przychodzi z kraju pod pewnymi względami podobnego do Polski: kraju, który w XIX wieku walczył o niepodległość, o bardzo żywej religijności ludowej, w której wiara splata się z patriotyzmem. Znaczący jest wybór imienia, choć dopiero dowiemy się, którego z Franciszków Ojciec Święty wybiera na swego patrona – Franciszka z Asyżu czy Franciszka Ksawerego, brata Papieża z zakonu jezuitów. Bardzo ujmująca była modlitwa Ojca Świętego za papieża Benedykta XVI. Dziś przychodzi naszej modlitwy za Ojca Świętego, o którą papież Franciszek prosił.
Źródło: Fronda
Arkadiusz Robaczewski: Franciszek - papież głębokiej jedności
Wybór Papieża Franciszka I przełamał schematy. Jest zaskakujący, podobnie jak abdykacja Benedykta XVI, ogłoszona kilka tygodni temu. To, co towarzyszy dziś katolikom, to duchowe, eklezjalne zjednoczenie w Mistycznym Ciele Chrystusa z Jego widzialną Głową - Ojcem św., i towarzyszące temu pragnienie podążania za Nim. Choć na pewno będzie to droga pełna niespodzianek - twierdzi Arkadiusz Robaczewski z Centrum Kultury i Tradycji (www.wieden1683.pl).
"Franciuszku, odbuduj mój Kościół" - to zdanie ze snu Piotra Bernardone, znanego szerzej jako św. Franciszek z Asyżu - wybrzmiało dzisiejszego wieczoru na Placu św. Piotra. To moje pierwsze skojarzenie, po usłyszeniu imienia naszego nowego Papieża.
(...)
Dziś ludzie na całym świecie są zwodzeni przez herezje doktrynalne, przez miraże nowej moralności; ideologie odcinające człowieka od Boga, negujące jego otwartość na Trójcę Świętą i łaskę, zagłuszające albo wręcz zabijające obraz Boga w każdym człowieku, są w rozkwicie. Do tego panuje zwątpienie i niewiara w hierarchię, która mogłaby przywrócić ład i splendor wieczniotrwałych prawd, wskazać jedyną drogę, która jest pewna i prowadzi do szczęśliwej wieczności.
W takim świecie staje Franciszek I. Opinie o nim są sprzeczne, choć nie sądzę, by był to człowiek sprzeczności. Może właśnie dlatego, że tak, pozornie sprzeczne rzeczy można o nim powiedzieć - jest to Papież, który, z jednej strony, w sposób bardzo radykalny, sprzeciwiał się teologii wyzwolenia, ale jednocześnie szedł, jako arcybiskup, sprawować Mszę św. do slumsów, zachowana w nim jest głęboka, ewangeliczna jedność. Miejmy nadzieję, że będzie to Papież zawierzenia Maryi. Papież, który wskazując na rożne nędze tego świata - te materialne, ale także te duchowe, moralne - wskaże, że wyzwolenie od nich odbędzie się przez szerzenie Królestwa Serca Jezusowego i Królestwa Niepokalanego Serca Maryi.
Modlimy się, by był to Papież kontynuacji reformy Kościoła, którą rozpoczął Benedykt XVI. reformy, która nie polega na wprowadzani rewolucyjnych zmian, a na ukazywaniu na nowo blasku wiecznotrwałej Tradycji w doktrynie, liturgii i chrześcijańskiej moralności. W tym dziele wspierajmy naszego Papieża, Franciszka I.
Źródło: Fronda
Barcikowski dla Fronda.pl: Kościół udowodnił swoją niezależność od mediów
Wielokrotnie pokazywał, że nie boi się ani prezydentów, ani premierów, ani mediów, ani różnych lobby, tylko zawsze – jak pisał św. Paweł – nastaje w porę i nie w porę - mówi Michał Barcikowski ("Christianitas") w rozmowie z Aleksandrem Majewskim (Fronda.pl).
Aleksander Majewski (Fronda.pl): Jak postrzega Pan wybór kard. Bergoglio na Stolicę Piotrową?
Michał Barcikowski („Christianitas”): Przede wszystkim jako porażkę watykanistów i dziennikarzy. Całkowicie zgadzam się z usłyszaną wczoraj opinią, że kardynałowie i Kościół udowodnili swoją niezależność od mediów i wszelkich nacisków ze strony dziennikarzy. Szybko dokonali wyboru człowieka o którym nie mówiło się zbyt wiele. Oczywiście wspominało się o kard. Bergoglio podczas poprzedniego konklawe, ale teraz media niezwykle rzadko przypominały jego osobę. Okazuje się, że kryteria wyboru były zupełnie inne, niż sugerowali to dziennikarze, a kardynałowie znają się znacznie lepiej, niż przedstawiają to dziennikarze.
Jeszcze nigdy media tak uważnie nie śledziły konklawe. Efekt rozwoju technologicznego?
Tak, zdecydowanie. Musimy pamiętać, że gdy wybierano Benedykta XVI, portale społecznościowe nie były jeszcze tak rozwinięte, jak obecnie. Można powiedzieć, że to wręcz różnica epok.
Jakim papieżem będzie Franciszek?
Niewątpliwie będzie to papież, który będzie prorokiem cywilizacji życia, w obronie której stawał wielokrotnie. Będzie papieżem, który nie będzie uciekał od wyzwań, które stawia współczesny świat. Owszem, Ojciec Święty doskonale zdaje sobie sprawę z jego kondycji, ale jednocześnie nie zamyka się przed nim, w tym znaczeniu, ale chce zanieść mu Prawdę. Wielokrotnie pokazywał, że nie boi się ani prezydentów, ani premierów, ani mediów, ani różnych lobby, tylko zawsze – jak pisał św. Paweł – nastaje w porę i nie w porę.
Mówimy o cywilizacji życia. A co ze sprawą Tradycji katolickiej, hermeneutyki ciągłości czy liturgii, której tyle uwagi poświęcił Benedykt XVI?
Chciałbym podkreślić, że nie można sprowadzać spraw Tradycji tylko do rytu, który preferujemy. Tradycja Kościoła to coś znacznie więcej niż ta czy inna forma rytu liturgii, to – obok Pisma Świętego – sposób objawienia się Boga światu, więc przekracza to wszelkie frakcje w Kościele. Z tego względu każdy papież jest tradycjonalistą. Na pewno nie jest to tzw. prostaczek bez wykształcenia, wręcz przeciwnie. Nie jest to również stereotypowy południowoamerykański jezuita obstający za teologią wyzwolenia. Pytanie, jaką ma wrażliwość liturgiczną? Można być prorokiem prawdy Bożej, przekonanym o ciągłości nauki Kościoła, ale można mieć różną wrażliwość w stosunku do form liturgicznych. Na pewno Franciszek jest papieżem maryjnym, papieżem Różańca św. Tu rewolucji nie będzie. Co do jego stosunku do liturgii, to na razie możemy zauważyć, że ma przywiązanie do prostoty. Dla mnie, jako tradycjonalisty, to nie splendor jest najważniejszy. Nie chodzi o liczbę koronek czy złotych nici.
Również strój w jakim Ojciec Święty wyszedł na balkon, aby powitać wiernych, był dosyć skromny...
No właśnie. Chciałbym jednak podkreślić, że nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków. Dla mnie wszystkie znaki mają swoje miejsce, ale nie są tak samo ważne. Dużo bardziej istotną kwestią będzie to, czy krzyż podczas Mszy papieskich będzie ustawiony na środku ołtarza, tak jak za czasów Benedykta XVI, a nie to, w jak bogate szaty ubierze się Ojciec Święty. Dzisiaj Franciszek będzie odprawiał Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej. Zobaczymy, czy będzie odprawiał stojąc razem z wiernymi versus Deum czy będzie bardziej przywiązany do celebracji twarzą do ludu. To wszystko więcej nam powie o papieżu niż brak mucetu.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Fronda