Niedawny wyrok uniewinniający byłą posłankę Platformy Obywatelskiej Beatę Sawicką wzbudza ogromne kontrowersje nie tylko dlatego, że uniewinnienie łapówkarza jest samo w sobie bulwersujące, ale z powodu uzasadnienia Sądu Apelacyjnego i reakcji na to uzasadnienie polityków obozu rządzącego oraz "wiodących" mediów.
W polskim systemie prawnym nie obowiązywała dotąd zasada, że dowody pozyskane w sposób niezgodny z prawem uniemożliwiają skazanie osoby oskarżonej (na marginesie - odrębne postępowania wyjaśniające, w tym sądowe, nie potwierdzały tezy, że dowody w tej sprawie zdobyto niezgodnie z prawem). W dziesiątkach przypadków podsądni byli skazywani i odsiadywali kary nawet wtedy, gdy dowody były z całą pewnością gromadzone w sposób niewłaściwy lub, na przykład, na podstawie nagrań, na które zgody nie wyraził Sąd ani inny uprawniony do tego organ (np. nagranie Lwa Rywina dokonane przez Adama Michnika).
Politycy Platformy Obywatelskiej i sprzyjające im media chrząkają niemrawo, że postępowanie Sawickiej było naganne a nawet „obrzydliwe”, „ale cóż - procedury rzecz święta” i z powodu nieprzestrzegania owych procedur przez CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego, należy, w imię legalizmu, akceptować a nawet pochwalić sądowe uniewinnienie.
Politycy PO i „wiodące” media nie są konsekwentne
W przypadku wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, sprawy wielokroć ważniejszej, bo nie jednostkowej, ale dotyczącej całego państwa i wszystkich Polaków, ci sami politycy i te same media wykazywały i wykazują się zadziwiającą dezynwolturą w stosunku do obowiązujących procedur i wymogów prawnych. Premier Donald Tusk i inni przedstawicieli polskich władz, nie bacząc na regulacje prawne, procedury i wymogi nakładane na funkcjonariuszy państwowych, zawarli i realizują niezgodną z polskim i międzynarodowym prawem, a na dodatek w pewnym zakresie utajnioną, umowę z obcym państwem. Nie wywołuje to powszechnej dezaprobaty, a wręcz przeciwnie - chór klakierów prześciga się w dowodzeniu, że inaczej się nie dało, że tak należy.
Premier Tusk, minister Arabski, minister Kopacz, prokurator Parulski i inni wysocy przedstawiciele polskiego państwa i polskiej administracji nie przejęli się obowiązującymi procedurami, normami i wymogami prawa w kwestii postępowania po śmierci polskich obywateli, przepisami dotyczącymi sekcji zwłok, ich identyfikacji, przewożenia ich z terenu obcego państwa, dotyczącymi gromadzenia i przechowywania dowodów rzeczowych, a ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski ogłosił się pełniącym obowiązki Prezydenta bez zachowania procedur wymaganych przez prawo (zanim sporządzono akt zgonu Lecha Kaczyńskiego lub w inny formalny sposób stwierdzono jego śmierć). To jest „w porządku”, a skuteczna akcja CBA, w wyniku której ujawniono, że ważny polityk "kręci lody" ma być zniweczona, bo nie dopełniono - ponoć - jakimś formalnościom?
W III RP nie obowiązują prawo i procedury, a raczej obowiązują, ale wybiórczo.
Przepisy prawa i często niełatwe do spełnienia procedury formalne są egzekwowane w stosunku do zwykłych obywateli. Sąd, urząd skarbowy czy komornik, bez skrupułów egzekwują prawo, bo zwykły obywatel czegoś zapomniał, zaniechał czy nie dopełnił, ale ta zasada nie sięga zbyt wysoko, nie obejmuje niektórych osób na eksponowanych stanowiskach, osób mających wyższy status społeczny lub majątkowy. Minister Nowak „zapomniał” wpisać do rejestru korzyści drogich zegarków, czyli nie przestrzega obowiązującego w Polsce prawa, a jego koledzy z rządu wymyślają nowe obostrzenia, według których trzeba będzie płacić haracz za użytkowanie samochodu służbowego lub służbowego komputera. Dla kogo piszą nowe prawo? Nie dla wszystkich, ale dla „zwykłych” obywateli, bo dziś rządzący lekceważą i ignorują istniejące wymogi.
Prawo sięga i tych ze świecznika
Oczywiście niektóre wymogi prawa są egzekwowane od możnych i ustosunkowanych. Lew Rywin czy Roman Kluska zostali potraktowani z całą surowością. To nie byli słabi, zagubieni, biedni obywatele. Oni byli możni, ustosunkowani i pozornie silni, ale w newralgicznym momencie stali po niewłaściwej stronie. Nie byli "swoimi" dla Gazety Wyborczej lub władzy politycznej i administracyjnej. Beata Sawicka, była posłanka PO, stoi po "właściwej" stronie w III RP, więc jej czyny, jej wątpliwa postawa moralna, jej przestępcza działalność, zostały osądzone, ale nie zostały ukarane. Na razie...
Aparat państwa przepisy prawa wykorzystuje w niejasny sposób do niejasnych celów
Jeśli jest to w danej chwili wygodne, to aparat państwa powołuje się na „literę” prawa, nawet wbrew jego „duchowi”, a jeśli nie jest to wygodne, to odwrotnie - „duch” prawa dominuje nad „literą”. Albo Beata Sawicka powinna siedzieć w więzieniu za swoje czyny, albo Lew Rywin nie powinien siedzieć za swoje słowa. Tak być powinno, ale nie jest, bo Polska to kraj pełen przepisów, norm i regulacji zapisanych w Konstytucji, kodeksach, rozporządzeniach. Ale tak naprawdę „Polska, to dziki kraj"…
Piotr Strzembosz
Skomentuj w mediach: