Życie jest bardziej złożone i ciekawsze od ideologicznych szablonów - pisze o zmarłym Tadeuszu Mazowieckim lider Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu, Marek Jurek.
Tadeusz Mazowiecki był politykiem, którego działalność naznaczyła całą drugą połowę XX wieku w Polsce. Jego filozofia polityczna, oparta na lewicowym personalizmie Mouniera była odległa od mojej. Podobnie tradycja polityczna. W wolnej Polsce stał się sztandarową postacią liberalnego centrum, z reguły daleko od prawicy konserwatywnej. Ale życie jest bardziej złożone i ciekawsze od ideologicznych szablonów.
Pierwszą akcją polityczną opozycji, w której brałem aktywny udział, było poparcie dla apelu w obronie Kazimierza Świtonia, w ‘78 roku. Jednym z pięciu autorów tego orędzia był Tadeusz Mazowiecki. Dekadę później (ciągle jeszcze w opozycji) Mazowiecki bez wahania podpisał apel intelektualistów i działaczy katolickich w obronie prawa do życia nienarodzonych, przygotowany przez środowisko Ruchu Młodej Polski. W kierownictwie „Tygodnika Powszechnego” nasz projekt wzbudził pewien sceptycyzm, ale nie u Tadeusza Mazowieckiego. W czasie przygotowań wyborów do Sejmu kontraktowego upomniał się mocno, wspierany przez Aleksandra Halla, o szerszą reprezentację na listach Solidarności opozycji politycznej, więc również prawicowej. A powołanie jego rządu było przede wszystkim efektem akcji Jarosława i Lecha Kaczyńskich, którzy w ten sposób chcieli zablokować bezpośrednie porozumienie między lewicą solidarnościową i PZPR. Potem jednak drogi rządu i prawicy się szybko i mocno rozeszły. Ale najważniejszym pomnikiem Tadeusza Mazowieckiego, rzeczą, która zostanie w historii i w życiu publicznym, przynajmniej tak długo, jak długo obowiązywać będzie obecna Konstytucja, jest jej wstęp, uchwalony w Sejmie, w którym prawicy niemal zupełnie nie było. Prezydent Kwaśniewski był zdeterminowany doprowadzić do uchwalenia nowej Konstytucji przed wyborami ’97, przed powrotem prawicy do Parlamentu i (jak się okazało) do władzy. Dzięki Mazowieckiemu we wstępie znalazły się jednak zapisy, które ciągle mogą być barierą ochronną przeciw dechrystianizacji życia państwowego i społecznego. Wstęp ten bowiem między innymi mówi, że Polska jest wdzięczna „naszym przodkom (…) za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie” i że jesteśmy zobowiązani, by ją „przekazać przyszłym pokoleniom”.
Tadeusz Mazowiecki u ludzi, którzy poznali go bliżej, budził spontaniczną sympatię, szczególnie swą naturalnością. Pamiętam jak kiedyś byliśmy z żoną na uroczystej Mszy w rocznicę wyboru Papieża. Msza była gregoriańska, śpiewaliśmy z Izą wszystkie hymny, a gdy wszyliśmy z kościoła – żona do mnie mówi „widziałeś, Mazowiecki wszystko śpiewał równo: Gloria, Sanctus, Agnus Dei”. Był człowiekiem uformowanym przez katolicką kulturę. Jako człowiek liberalnego centrum zaskoczył opinię, gdy zaprotestował publicznie przeciw atakom na „Pasję” Mela Gibsona, prosząc by pozwolono nam spokojnie oglądać to dzieło i kontemplować Mękę Pańską.
Dziś przyszedł czas pożegnania. W życiu politycznym spory są rzeczą konieczną, nie można ich ominąć, niezależnie od tego, że politycy oportunistycznie je eskalują, albo oportunistycznie podczas sporów milczą. Niczyja śmierć nie zamyka problemów, z którymi zmagaliśmy się tutaj; tylko ten, kto odchodzi – jest już od nich wolny. A my, zanim wrócimy do codziennych, publicznych obowiązków – możemy położyć na jego grobie wiązankę kwiatów, albo parę dobrych, biegnących do Boga, myśli.
Źródło: Portal FRONDA