O konfliktach politycznych, pracach nad zmianą konstytucji, a także o partyjnej kontroli – rozmowa z MARKIEM JURKIEM, byłym marszałkiem Sejmu, założycielem partii Prawica Rzeczypospolitej
Tomasz Wosk: - Czy decyzje o rezygnacji ze stanowiska marszałka oraz o opuszczeniu szeregów Prawa i Sprawiedliwości były całkowicie spontaniczne, czy może jednak był to zaplanowany scenariusz, przygotowany na wypadek odrzucenia przez Sejm propozycji zmian w konstytucji w kwestii ochrony życia?
Marek Jurek: - Już na dwa miesiące przed głosowaniem przestrzegałem premiera Kaczyńskiego, że utrudnianie i fiasko prac konstytucyjnych będzie oznaczać załamanie formuły Prawa i Sprawiedliwości. Przecież PiS zawsze wyróżniał się konsekwencją, wręcz przesadnym rygorem w prezentowaniu wspólnego stanowiska. I nagle okazało się, że partia, w której wszyscy powinni wykonywać dyrektywy polityczne nie odchylając się od linii ani na milimetr, w sprawie prawa do życia może prezentować kilka różnych stanowisk. Już na kilka tygodni przed głosowaniem argumentację przeciwników ochrony życia przyjęli tacy politycy PiS, jak Przemysław Gosiewski czy Marek Suski. Mówiłem Jarosławowi Kaczyńskiemu, że nie mogę tego tolerować, wielokrotnie apelowałem do niego, żeby doprowadził do jednoznacznego zaangażowania partii na rzecz prawa do życia. Ale na próżno. To przesądziło o tym, że nie mogłem dłużej godzić zaangażowania na rzecz cywilizacji życia – która powinna być fundamentem IV RP, z działalnością w PiS.
- Czuje się pan rozczarowany postawą Jarosława Kaczyńskiego?
- Bardzo. Okazało się, że nie jest w stanie zaangażować się na rzecz inicjatywy, która powstała niezależnie od jego dyrektyw. Uważa, że wszystko powinno podlegać kontroli partyjnej, a jego wypowiedzi w stylu, „że przecież zgodził się na toczenie tych prac” wykazywały kompletne niezrozumienie ich rangi moralnej oraz charakteru. Była to przecież inicjatywa podjęta pod patronatem Prezydium Sejmu przez większość ugrupowań parlamentarnych i większość posłów Prawa i Sprawiedliwości. Ta inicjatywa w żadnym wypadku nie powinna była być przedmiotem destrukcyjnej ingerencji partyjnej. A była.
- Zaraz po głośnym wystąpieniu z PiS pana i kilkorga innych posłów, w tym tarnobrzeżanina – Dariusza Kłeczka, ludzie Kaczyńskiego z jednej strony próbowali was „urabiać” i namawiać do powrotu, a z drugiej Jacek Kurski prześmiewał was mówiąc o ugrupowaniu „mieszczącym się w windzie”...
- W rzeczywistości PiS niespecjalnie namawiał nas do powrotu, to były tylko słowa rzucane na potrzebę zjednania sobie opinii publicznej. A co do wypowiedzi Jacka Kurskiego – my unikaliśmy tego typu języka. Po co mielibyśmy mówić do kamer, że na przykład 6 lat temu Prawo i Sprawiedliwość mieściło się w jednym autobusie? To byłoby niepoważne. A że Jarosław Kaczyński „wypuścił” do ataku na nas Jacka Kurskiego, uwidacznia tylko jego rzeczywisty stosunek do ludzi o poglądach chrześcijańsko-konserwatywnych. Zresztą wielu z nich w czasie prac nad zmianą konstytucji usłyszało, że jeżeli poparcie dla PiS-u będzie spadać, to partia się ich po prostu pozbędzie. Tacy ludzie, a wśród nich ja, nie byliśmy w PiS na zasadzie trwałej unii naszych poglądów, ale na zasadzie gościny. Więc ja za taką gościnę podziękowałem.
- Sprawa ochrony życia i zmiany konstytucji wzbudzała w społeczeństwie ogromnie dużo emocji i dyskusji. Nie sądzi pan, że warto byłoby więc dać mu wypowiedzieć się na ten temat na przykład w referendum?
- Nie ma powodów, żeby ta sprawa podlegała decyzji referendalnej. Gdyby w Polsce nie można było w inny sposób ustanowić ochrony życia, gdyby nie działały struktury państwa demokratycznego, to owszem, ale w normalnych warunkach obowiązkiem władzy jest gwarantować ludziom prawa, a nie proponować ich uchylenie... Referendum jest dobrym rozwiązaniem w otwartych kwestiach publicznych, ale tu rozmawiamy o prawach człowieka. Je trzeba po prostu gwarantować.
- Wiem, że takich pytań słyszał pan sporo, ale gdyby doszło do zmiany w konstytucji, to co stałoby się na przykład z prawami nastolatki – ofiary gwałtu, która musiałaby urodzić owoc tego dramatu. Przecież dla niej byłoby to kolejne traumatyczne przeżycie...
- Powtarza pan teraz argumenty, którymi politycy PiS torpedowali tę dyskusję. Oni używają podobnej argumentacji.
- Nie, powtarzam tylko jedno z najczęściej zadawanych pytań w tej dyskusji...
- Można o zakresie ochrony prawno-karnej w poszczególnych przypadkach debatować przy ustawie, ale my świadomie zrezygnowaliśmy z prac ustawowych, chcąc ustalić najpierw solidne zasady konstytucyjne. Jeśli chodzi o ustawę – proponowałem nawet zawieszenie w niej zmian na dłuższy czas. Przepis konstytucji nie powoduje w ustawach zwykłych żadnych zmian – te może wprowadzić tylko zgodna decyzja Sejmu. Premier o tym wiedział, ale świadomie dezorientował i brutalizował debatę konstytucyjną. A pytanie było inne: czy dziecko przed urodzeniem, w łonie matki jest człowiekiem czy nie? I od odpowiedzi na to proste pytanie uchylały się obie wielkie partie.
- Wróćmy jeszcze na koniec do polityki. Czy na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla kolejnego prawicowego ugrupowania, jakim jest Prawica Rzeczypospolitej? Przecież chrześcijańsko-konserwatywna partia już istnieje – to LPR...
- Każdy, kto interesuje się życiem publicznym bez problemu dostrzega różnice pomiędzy Prawicą Rzeczypospolitej a Ligą Polskich Rodzin. Nie jesteśmy partią protestu, nie akceptujemy agresji w życiu publicznym. Chcemy, by nasze państwo prowadziło politykę praw rodziny, budowało współpracę na rzecz wartości chrześcijańskich w Europie, chroniło społeczeństwo przed demoralizacją. Opowiadamy się za polityką solidarności, która zobowiązuje do współpracy i szacunku dla partnerów, a w gospodarce – za odpowiedzialnością budżetową. To nie deklaracje, ale nasza polityka.
- Roman Giertych nie ukrywa, że podczas kolejnych wyborów bardzo chciałby widzieć polityków Prawicy Rzeczypospolitej na listach wyborczych Ligi Polskich Rodzin. Będzie ścisła współpraca PR i LPR?
- Rozmawiałem z premierem Giertychem. Jest zainteresowany współpracą i my też jesteśmy gotowi współpracować nie tylko z LPR, ale z każdym ugrupowaniem prawicowym. Jednak nie na zasadzie „wcielenia”, ponieważ budujemy własne struktury organizacyjne i zamierzamy stworzyć odrębną partię chrześcijańsko-konserwatywną, działającą przede wszystkim na rzecz ochrony życia i praw rodziny. Od LPR oczekujemy więcej odpowiedzialności, mniej agresji. Nastawiamy się na współpracę całej prawicy, a nie na tworzenie konfliktów politycznych, których w Polsce jest tak dużo, że utrudniają rozwiązywanie problemów społecznych. Gdyby na przykład na sprawę konstytucyjnych gwarancji prawa do życia nie rzutowały partyjne interesy PiS, PO, LPR – zapewne poprawilibyśmy konstytucję.
Rozmawiał: Tomasz Wosk