Wreszcie jakiś konkretny pomysł, jak uspokoić wzburzone nastroje, ochłodzić rozpalone głowy, nie dopuścić do podpalenia Polski, jak powstrzymać PiS przed miotaniem fałszywych oskarżeń dotyczących wyborów. Stefan Niesiołowski w przebłysku swego geniuszu rzucił śmiało i konkretnie „Jemu to nie ujdzie na sucho”. I tak dalej trzymać!
Dobrze, że hasło znalazło realizację, czyli przyjęcie do rozpatrzenia przez sejmową Komisję Etyki wniosku o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego. Jest to pierwszy krok we właściwym kierunku. W komisji, jak i w całym Sejmie, koalicja ma większość, więc o wynik możemy być spokojni.
Komisja komisją, musimy jednak zmagać się w ciągłej, codziennej konfrontacji z pisowskimi oszołomami. By te zmagania ułatwić, wszystkim zwolennikom rozsądku, spokoju i miłości w polityce podaję garść argumentów, jakimi mogą dać odpór wrogiej propagandzie.
Po pierwsze: Nie wolno organizować faszystowskich marszów, by podpalić Polskę. I nie dajmy się zakrzyczeć pisowskim propagandzistom mówiącym, że niczego w czasie marszu nie podpalono a w czasie panowania kaczyzmu Platforma też organizowała marsze przeciw rządowi. Tego nie można porównywać. Platforma broniła Polski przed faszyzacją, więc marsz był głęboko słuszny. Poza tym, był to marsz błękitny a nie brunatny jak marsz PiS-u. Nieważne, że na ich marszu powiewały flagi biało-czerwone a nie brunatne. Każdy, kto demonstrując używa flagi narodowej, jest nacjonalistą, czyli brunatnym faszystą i chce rozniecić wojnę. Jasne?
Po drugie: Nie dopuszczalne jest kwestionowanie wyników wyborów tylko dlatego, że musieliśmy długo czekać na te wyniki. Przypomnijmy pisowskim podżegaczom, że „co nagle, to po diable”. Lepiej liczyć długo a dobrze niż krótko a źle. Zresztą, przy takiej ilości wyborców ogłupionych kaczystowską propagandą, wcale nie jest prosto tak liczyć głosy, by wyszło jak trzeba.
Po trzecie: Absolutnym skandalem jest donoszenie na własny kraj i domaganie się obecności międzynarodowych obserwatorów oraz debaty w Parlamencie Europejskim. To niedopuszczalne kalanie własnego gniazda i po prostu zdrada stanu. Oczywiście pisowska propaganda przypomina o wystąpieniu w PE europosła Geremka oskarżającego ówczesne władze Polski o prowadzenie dzikiej lustracji. Przypominają również domaganie się przez polityków Platformy, między innymi obecnego prezydenta, obecności obserwatorów OBWE podczas wyborów w roku 2007. Jest to czysta manipulacja, porównywanie rzeczy nieporównywalnych. W przeciwieństwie do skandalicznego, kłamliwego i bezpodstawnego oskarżania własnego państwa przez polityków PiS, skarga Bronisława Geremka była uzasadniona i głęboko słuszna. Reżim braci Kaczyńskich niszczył godność obywateli. Kaczyńscy nie przyjmowali do wiadomości, że nie tylko ofiary komunizmu i zwykli obywatele mają swoją godność. Mają ją również szpicle i donosiciele i nie można tej godności deptać, ujawniając po latach szczegóły ich ciężkiej i odpowiedzialnej pracy.
A obserwatorzy OBWE byli w roku 2007 niezbędni, by wykazać fałszerstwa wyborcze PiS-u. Nie dajmy się zwieść prawicowej demagogii, iż skoro Kaczyński wybory przegrał, to ich nie fałszował. Przegrał, ale chciał wygrać. A jeśli chciał wygrać, to na pewno fałszował. Tylko odpowiedzialnej postawie polskiej młodzieży, bohatersko broniącej dowodów osobistych swoich babć przed tymiż babciami, zawdzięczamy zwycięstwo demokracji.
Po czwarte: nie dajmy się prowokować do dyskusji o mało istotnych szczegółach. Pokażmy, że pokazane przez PiS przykłady niedokładności, czy – jak oni mówią – „fałszerstw”, dotyczą spraw nieistotnych, niemających wpływu na wynik wyborów. To takie czepianie się drobiazgów. Czy to naprawdę ma znaczenie, że Wojewódzka Komisja Wyborcza w Katowicach ogłosiła w wyborach do Sejmiku dla okręgu katowickiego dwa różne oficjalne protokoły, przy czym w pierwszym przyznała PiS-owi 82.704 głosy a drugim 52.490 głosów? Cóż to jest, te trzydzieści tysięcy głosów różnicy wobec blisko czternastu milionów oddanych głosów w całej Polsce? A poza tym, były to głosy na PiS. W końcu każda komisja może się o te parę głosów pomylić . Czepianie się tego jest jedynie przejawem chorobliwej, pisowskiej podejrzliwości.
Nie dajmy się również sprowokować do dyskusji na temat 130 tysięcy oddanych głosów w województwie śląskim, pojawiających się i znikających w zależności od tego, czy wyniki podaje Państwowa, czy Wojewódzka Komisja Wyborcza. Roztrząsanie takich detali to celowe działanie PiS-u, by odwrócić uwagę społeczeństwa od sukcesów Polski pod rządami Platformy. Nie będziemy więc o tym dyskutować – temat zamknięty.
A teraz, gdy rozprawiliśmy się z pseudoargumentami pisowskich oszołomów, czas rozliczyć Kaczyńskiego, tak jak zapowiedział to Stefan Niesiołowski. Z pozbawieniem immunitetu problemu nie będzie i niech Jarek wykaże przed sądem, że wybory zostały sfałszowane.
Trochę kłopotu sprawiła nam Państwowa Komisja Wyborcza zalecając dyrektorom delegatur Krajowego Biura Wyborczego wstrzymanie się z niszczeniem kart do głosowania. Widocznie pogubiła się wskutek prowadzonej na nią wściekłej nagonki. Bo nie tak miało być. Po to zmieniliśmy prawo wyborcze, by, gdy jakiś Jarek żądać będzie ponownego przeliczenia głosów, powiedzieć: ”Nie ma już kart do głosowania i co nam pan zrobi?”
To utrudnienie nie powinno nam jednak przeszkodzić w osiągnięciu celu. Przecież wszystko w rękach niezależnych sądów a one niejednokrotnie pokazały, że można na nie liczyć.
A więc Jarka pod sąd i przykładnie ukarać. Wyeliminować z życia publicznego raz na zawsze. Dla dobra demokracji, dla dobra Polski i Unii Europejskiej, w interesie mas pracujących miast i wsi. By żyło się lepiej!
Pełnomocnik Okręgowy Prawicy Rzeczypospolitej -Katowice
Zbigniew Kopczyński