Wczoraj prezes Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek był gościem Europejskiego Kongresu Samorządów w Krakowie. - Ten system, ta tzw. uporządkowana scena polityczna, jest skrajnie niebezpieczny dla dobra publicznego. Dlatego, że pozwala rozstrzyganie kluczowych spraw publicznych podporządkować wyborczym interesom partyjnych central - stwierdził poseł do Parlamentu Europejskiego, oceniając obecny system polityczny.
- Prawo wyborcze musi być zrozumiałe dla wyborców - podkreślił były Marszałek Sejmu i ocenił, że najlepsze byłyby "proste, jednomandatowe okręgi wyborcze". - Dlaczego mamy taki system wyborczy, który właściwie jedynym podmiotem życia publicznego czyni partyjne centrale? - pytał. - To jest system kompleksowy - po pierwsze próg 5% wprowadzony w pierwszej połowie lat 90., po drugie finansowanie, które daje ogromną przewagę partiom politycznym już obecnym w parlamencie nad nowymi inicjatywami, no i po trzecie to jest to słynne wpuszczanie na listy - zauważył. - Stoi taki Gerwazy, strażnik pod wysoką listą, z potężnym mieczem - jednego wpuszcza, drugiego nie wpuszcza - ironizował. - Sama taka instytucja, bo to jest właściwie taka instytucja tego wpuszczania na listę jest obrazą nie tylko dla biernego prawa wyborczego - dla prawa do kandydowania - ale jest obrazą dla opinii publicznej jako takiej. Dlatego, że kandydować powinni ci, którzy mają poparcie społeczne. No i oczywiście jeżeli nie mają poparcia to się zweryfikuje w wyborach, powinni być eliminowani - podkreślił. - Natomiast wprowadzenie takiej oligarchicznej kontroli przez partyjne centrale tego, kto ma skorzystać ze swojego kandydowania, a kto nie, kogo wyborcy mają wybierać - czy nie - jest czynnikiem bardzo głęboko deformującym opinię publiczną - ocenił.