Wybory do Senatu zapowiadają się jak walka o śmierć i życie między kandydatem ojca Rydzyka i Jarosława Kaczyńskiego. Prawie pewny start Stanisława Zająca, posła PiS, oraz Marka Jurka, lidera Prawicy Rzeczypospolitej, w wyborach uzupełniających do Senatu z okręgu krośnieńsko-przemyskiego może być sygnałem próby montowania partii w rodzaju ZChN. Wprawdzie Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe od prawie 2 lat nie istnieje, ale jego byli liderzy Zając i Jurek mają się dobrze. W dodatku raczej na pewno mogliby do nich dołączyć: Jan Maria Rokita, Kazimierz Marcinkiewicz i jeszcze kilku innych.
Stanisław Zając swojego udziału w wyborach do Senatu nie potwierdza, ale liderzy PiS z regionu utrzymują, że kandydatura jest pewna. Zając jest lokomotywą wyborczą, ściągającą w okręgu krośnieńsko-przemyskim rekordową liczbę głosów. To ważne zwłaszcza teraz, gdy będzie krótka kampania wyborcza i na pewno niska frekwencja, a w takich sytuacjach na wagę złota jest lojalny elektorat bliski Kościołowi, bo tylko taki może zagwarantować zwycięstwo. Na miejsce Zająca w Sejmie wszedłby Adam Śnieżek, radny PiS w sejmiku wojewódzkim.
Marek Jurek solą w oku PiS?
- Plany PiS może pokrzyżować Marek Jurek, popierany przez ojca Rydzyka i Radio Maryja, co na Podkarpaciu jest atutem nie do przecenienia - twierdzi Anna Siewierska-Chmaj, politolog z WSIiZ w Rzeszowie. Zdaniem Siewierskiej, start byłych liderów ZChN-u nie powinien być zwiastunem próby montowania partii chadeckiej. - Scena polityczna w Polsce jest ugruntowana. Rewolucji nie przewiduję - twierdzi Siewierska.
Tak jak porażki wyborczej swojego kandydata nie boi się PO, mimo że Lewicki przy Zającu i Jurku wydaje się bez szans. - Wierzymy, że wyborcy dokonają racjonalnego wyboru i że głosy na dwóch mocnych kandydatów prawicowych tak się podzielą, że zyska na tym nasz kandydat, Maciej Lewicki - dodaje Zbigniew Rynasiewicz, poseł PO.
ANETA GIEROŃ