Prawa polskiej społeczności nie są respektowane.
Z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja prezydent Republiki Litewskiej Dalia Grybauskaite tradycyjnie wystosowała w imieniu własnym i całego narodu litewskiego depeszę gratulacyjną do prezydenta RP Andrzeja Dudy. Polaków i Litwinów pozdrowił również mer Wilna Remigijus Szimaszius. Na wileńskim placu Konstytucji zawieszona została biało-czerwona flaga. To kolejny przejaw polityki symbolicznych gestów realizowanej przez władze państwa litewskiego od pierwszych chwil proklamowania niepodległości w 1991 roku.
Polityka pustych gestów przez wiele lat przesłaniała realne działania wymierzone w prawa polskiej mniejszości na Litwie. Obiektem tych działań jest od dwudziestu sześciu lat polska społeczność na Wileńszczyźnie (w oficjalnej nomenklaturze Republiki Litewskiej nazywana Litwą Wschodnią), która stanowi 60 procent mieszkańców tego regionu.
Ziemia nie dla Polaków
Ostatnio rząd litewski oświadczył, że planuje do 2019 roku zakończenie procesu zwrotu ziemi. Proces tzw. reprywatyzacji doprowadził do uwłaszczenia się Litwinów kosztem polskiej własności. W 1991 r. wprowadzona została ustawa, która umożliwiała zwrot ziemi, skonfiskowanej przez władze sowieckie w 1940 r. po włączeniu Litwy do Związku Sowieckiego. W 1997 r. większość konserwatywna w litewskim Sejmasie wprowadziła do ustawy kuriozalny zapis, który pozwalał na „przenoszenie” odzyskiwanej ziemi z jednego miejsca na inne, z głębi kraju na Wileńszczyznę i do Wilna. Wartość rynkowa działek pod Wilnem jest co najmniej kilkadziesiąt razy większa od tych z głębi Litwy. Autorem poprawek był premier Andrius Kubilius.
Z „przenosin” skorzystało wielu przedstawicieli litewskiej klasy politycznej i wymiaru sprawiedliwości, np. Vytautas Landsbergis „przeniósł” swoją leśną działkę spod Kowna na teren prestiżowej dzielnicy w Wilnie. W ten sposób wokół Wilna osiedliła się masa przyjezdnych Litwinów, którzy z dnia na dzień stali się milionerami. W efekcie dla polskich prawowitych właścicieli zabrakło terenów w rejonie wileńskim i w samym Wilnie.
Dotychczas w całym kraju ziemię zwrócono ponad 87 proc. obywateli. Nieprzypadkowo najmniej zwrócono w Wilnie – zaledwie 54 proc. mieszkańców. Około 4 tysięcy polskich rodzin wciąż czeka na zwrot swojej własności. Tymczasem władze litewskie często oferują skandalicznie niską rekompensatę finansową. Kontynuowana jest procedura lituanizacji Wileńszczyzny i zmian narodowościowych w niektórych gminach rejonu wileńskiego. Nic nie zapowiada, aby zmieniła się dyskryminująca Polaków strategia.
Szkoły − ostatni bastion
Na Wileńszczyźnie trwa batalia o zachowanie polskiego szkolnictwa. Realizowana reforma edukacji zakładała zmianę struktury szkolnictwa – likwidację szkół średnich i przekształcenie ich w gimnazjum bądź zdegradowanie do poziomu szkoły podstawowej. Do 2015 roku miała zostać zakończona akredytacja szkół. Stanowiło to bezpośrednie zagrożenie dla polskich placówek oświatowych, gdyż wiele z nich z powodu opieszałości administracji publicznej nie uzyskało akredytacji w wyznaczonym terminie. Presja społeczności polskiej (wiece, pikiety, strajki nauczycieli, rodziców i uczniów) doprowadziła do przedłużenia terminu uzyskania akredytacji do 2017 roku.
15 lipca 2015 roku na mocy uchwały Rady Miasta Wilna najlepsza polska Szkoła Średnia im. Joachima Lelewela, do której uczęszcza 500 uczniów, miała zostać pozbawiona swojej filii i tym samym dotychczasowego statusu. Ponadto uczniowie mieli przenieść się z Antokola do budynku zlikwidowanej filii, po drugiej stronie Wilii. Wcześniej wicemer Wilna, konserwatysta Valdas Benkunskas, postawił szkole warunek uzyskania statusu gimnazjum w zamian za opuszczenie budynku na Antokolu. Decyzją władz miejskich dyrektor szkoły został zobowiązany do przekazania samorządowi historycznego budynku. Przedstawiciele społeczności szkoły im. J. Lelewela zaskarżyli uchwałę Rady Miasta do sądu okręgowego, który nie podzielił stanowiska wnioskodawców. Jednak determinacja władz szkolnych doprowadziła do wydania, w końcu lutego 2017 roku, przez Naczelny Sąd Administracyjny orzeczenia, zgodnie z którym w szkole powinno być przywrócone kształcenie od klasy I do XII w dzielnicy Antokol. Jednocześnie w wileńskich Żyrmunach pozostawiono filię gimnazjum z klasami I-X.
25 kwietnia podczas sesji Rady Miasta Wilna podjęta została decyzja o przyznaniu szkole statusu gimnazjum. Przewodnicząca frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin w wystąpieniu w stołecznej radzie przypomniała, że szkoła ubiegała się o status gimnazjum przez 12 lat. Uzyskała go pomimo utrudnień administracyjnych tylko dzięki zabiegom radnych AWPL – ZCHR i aktywności społeczności szkolnej.
Szkolnictwo polskie od wielu lat wspierane jest przez Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. Dzięki przyjaciołom, sympatykom, sponsorom pozyskanym przez Stowarzyszenie, m.in. z Polski, Stanów Zjednoczonych, Kanady, polskie szkoły są bardzo dobrze wyposażone w pomoce dydaktyczne. Wsparcie finansowe państwa polskiego szczególnie w ostatnich latach pozwoliło również na uzyskanie dobrego stanu technicznego budynków szkolnych. Przed dziesięciu laty tylko 13 polskich szkół średnich miało status gimnazjum. W tej chwili na Litwie jest 36 polskich gimnazjów, co stanowi 10 procent wszystkich gimnazjów w kraju. To rezultat jedności i determinacji społeczności polskiej.
Przedmiotem sporu pozostają inne obszary związane z funkcjonowaniem polskiej oświaty, wśród nich odejście od ujednolicenia egzaminu z języka państwowego, co stawia polskich uczniów w nierównej sytuacji w porównaniu z uczniami litewskimi, przywrócenie egzaminu z języka ojczystego (polskiego) na listę egzaminów maturalnych i zwiększenie finansowania szkół mniejszości narodowych.
Nazwiska tylko po litewsku
Nierozwiązanym problemem pozostaje pisownia nielitewskich nazwisk w dokumentach. Uchwalona przez Sejm litewski w 1995 roku ustawa językowa zamazuje odrębność narodową Polaków i pozbawia człowieka naturalnego prawa do nazwiska rodowego. Na skutek stosowania wyłącznie litewskiego alfabetu powstały zupełnie nowe nazwiska. Zapisy prawa litewskiego są ewenementem w całej Europie. Państwowa Komisja Języka Litewskiego od 1991 roku nie wyraża zgody, by nazwiska Polaków były pisane w dokumentach w formie oryginalnej. Warto przypomnieć, że Sejm Litwy w dniu przyjazdu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który przybył 8 kwietnia 2010 roku z kilkugodzinną wizytą roboczą do Wilna, przyjął w pierwszym czytaniu projekt ustawy o pisowni nazwisk wykluczający możliwość pisania nazwisk po polsku.
W Sejmie od 2014 roku leżą dwa projekty ustawy o pisowni nazwisk: socjaldemokratów, mówiący o pisowni nielitewskich nazwisk alfabetem łacińskim w wersji oryginalnej, i konserwatystów dopuszczający taką możliwość, ale tylko na dalszych stronach paszportu, na pierwszej pozostałoby nazwisko zapisane w wersji litewskiej. Znakomitą odpowiedzią na dyskryminujące działania jest zorganizowana przez środowiska polskiej młodzieży akcja „Nazwisko po polsku, bo jestem Polakiem”. Inicjatorzy akcji apelują, aby na portalach społecznościowych zapisywać swoje polskie nazwisko w wersji oryginalnej.
W 2011 roku litewski Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że nazwy ulic muszą być zgodne z ustawą o języku państwowym oraz z dekretem regulującym przyznawanie tych nazw budynkom i innym obiektom publicznym, a napisy w języku polskim muszą zniknąć w ciągu miesiąca. Próby wprowadzenia dwujęzycznych nazw ulic w rejonie wileńskim i solecznickim wywoływały represje ze strony administracji litewskiej wobec władz samorządowych i właścicieli posesji. Za używanie tablic informacyjnych z nazwami ulic w języku polskim, znajdujących się nawet na prywatnych posesjach, wymierzane były bardzo wysokie kary finansowe.
Mimo pewnych uregulowań nadal niejasna jest kwestia obecności dwujęzycznych napisów. Zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych Litwy z 2014 roku tablice z dwujęzycznymi nazwami ulic muszą być umieszczone na metalowych słupkach ustawionych na ziemi należącej do samorządu. Tablice z polskimi nazwami ulic znajdują się na wielu prywatnych posesjach rejonów solecznickiego i wileńskiego. Część jednak w wyniku nagonki została zdjęta. Zgodnie z Europejską Kartą Samorządową, którą Litwa podpisała i ratyfikowała, mniejszości narodowe mają prawo do napisów informacyjnych w swoich językach, tam gdzie tworzą zwartą społeczność. Jest to jednak sprzeczne z litewską ustawą o języku państwowym. Poza tym obowiązuje orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego, że dwujęzyczne tablice są niezgodne z prawem.
3 kwietnia 2017 roku litewski Departament Bezpieczeństwa Państwa przedstawił coroczny raport. Zapisano w nim, że przyznanie „wyjątkowych praw” społeczności polskiej na Litwie będzie korzystne dla Rosji. Stworzy przesłanki żądania takich samych praw i wyjątkowego statusu dla społeczności rosyjskiej we wszystkich państwach bałtyckich. Treść raportu wpisuje się w propagandową demagogię władz litewskich. W 2010 roku anulowana została ustawa o mniejszościach narodowych i do dzisiaj nie przyjęto nowej. W czasie niedawnej wizyty w Gimnazjum Inżynierii im. Joachima Lelewela w Wilnie przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis na pytanie dotyczące ustawy o mniejszościach narodowych stwierdził, że na Litwie mniejszości nie ma, bo konstytucja ich nie przewiduje. „Dlaczego – pytał – chcą nazywać siebie mniejszościami, a nie wspólnotami, tak jak zapisane jest w konstytucji?”.
Działania Republiki Litewskiej w stosunku do polskiej większości na Wileńszczyźnie sprzeczne są z ratyfikowaną w 2000 roku przez to państwo Konwencją Ramową o Ochronie Praw Mniejszości Narodowych oraz Traktatem między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy podpisanym w 1994 roku.
Artykuł pochodzi z nr 116 (5860) "Naszego Dziennika", który został opublikowany 22 maja 2017 roku.