- Nie łudźmy się, to proces, który postępuje. Druga sprawa, że Zachód myśli, że zdążymy temu zapobiec, to się rozłoży, środowiska muzułmańskie się wykorzeni - mówił w programie #RZECZoPOLITYCE Marek Jurek, europoseł Prawicy Rzeczypospolitej.
Były marszałek Sejmu mówił, że w ramach walki z terroryzmem zmieniły się przepisy na lotniskach i nieuniknione są też zmiany dotyczące organizacji masowych. - Europa w istocie rzeczy jest w stanie wojny. Atak na przypadkowych ludzi to jest mord masowy, a odbieramy to jako incydenty - mówił Jurek. - Za każdym razem mamy wrażenie, że doszło do jakiegoś tragicznego, katastrofalnego przypadku - dodał.
- To są powtarzające się wydarzenia, z których powtarzalnością musimy się liczyć - oceniał były marszałek Sejmu. - Mam wrażenie, że ten nowy rodzaj terroru rozsiewa się przez meczety i przez sieć. Te ataki nożownicze, to jest sygnał nowej fazy.
Lider Prawicy Rzeczypospolitej mówił, że prawdopodobnie muzułmanie "są zagniewani na świat, w którym żyją". Dodał, że wśród zamachowców z Manchesteru był młody Brytyjczyk, który przyjął islam. - Nie łudźmy się, to proces, który postępuje. Druga sprawa, że Zachód myśli, że zdążymy temu zapobiec, to się rozłoży, środowiska muzułmańskie się wykorzeni - mówił Jurek.
Jego zdaniem to są kolejne fazy, które rozpoczęły się 40 lat temu. Pierwszą fazą był terror palestyński, który miał charakter polityczny. - Potem mieliśmy kolejną fazę w czasie wojny w Algierii, potem kolejną po 11 września (zamach na World Trade Center-red), a teraz jest czwarta faza - wymieniał Jurek. Dodał, że obecna faza byłaby łagodniejsza, gdyby nie wybuchła wojna w Syrii, która uruchomiła falę migracji.
Episkopat oczekuje, że rząd doprowadzi do powstania korytarzy humanitarnych. Były marszałek Sejmu zdecydowanie poparł tę inicjatywę.
Źródło: Rzeczpospolita.