Profesor Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej i dyrektor Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, zapowiadał, że w 2017 r. rozpoczną się prace poszukiwawcze szczątków naszych rodaków na terenie Ukrainy, Białorusi i Litwy. Na Ukrainie w pierwszej kolejności planowano przeprowadzenie ekshumacji szczątków w miejscowości Ostrówki – ofiar zbrodni Ukraińskiej Powstańczej Armii, w Tynnem – żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy zginęli w walkach z Sowietami po 17 września 1939 roku, i w Hołosko – dzielnicy Lwowa, gdzie zginęli żołnierze Wojska Polskiego, którzy podjęli walkę w obronie miasta.
Pod koniec kwietnia ukraiński IPN ogłosił zakaz prowadzenia prac poszukiwawczych, ekshumacyjnych i porządkowych przez stronę polską. W komunikacie opublikowanym na stronie internetowej zalecono organom władz lokalnych wstrzymanie rozpatrywania jakichkolwiek polskich wniosków w sprawie wydania pozwoleń na ustanowienie nowych pomników czy miejsc pamięci, jak również odrestaurowania już istniejących. Pretekstem do podjęcia tej decyzji był demontaż pomnika UPA w Hruszowicach w powiecie przemyskim. Pomnik ku czci UPA został nielegalnie wybudowany w 1994 roku z inicjatywy byłych członków tej organizacji. Czterometrowy monument uwieczniony tryzubem zawierał napis: „Chwała bohaterom UPA/ bojownikom o wolność Ukrainy”. Wymieniono też nazwy czterech kureni UPA.
Zdaniem prof. Szwagrzyka, Ukraińcy stawiają żądania, których państwo polskie nie może spełnić. Chcą zalegalizowania wszystkich wzniesionych bezprawnie upamiętnień UPA na terenie Polski, a w pierwszej kolejności odtworzenia pomnika w Hruszowicach i ukaranie winnych jego zdemontowania.
Negowanie ludobójstwa
Rzeczywistym powodem wydania zakazu prowadzenia prac upamiętniających pamięć polskich ofiar jest obawa władz ukraińskich przed ujawnieniem materialnych dowodów ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów – Ukraińskiej Powstańczej Armii. We wsiach Ostrówki i Wola Ostrowiecka, gdzie polscy specjaliści zamierzali przeprowadzić prace badawcze, UPA zamordowała w okrutny sposób tysiąc osób. Kilkuset polskim mężczyznom siekierami i młotami rozłupiono głowy, 250 osób, głównie kobiety i dzieci, zostało spalonych w stodole w Ostrówkach bądź zastrzelonych w trakcie ucieczki. Pozostałych spalono w jednej ze stodół lub zastrzelono na łące w pobliżu lasu.
Państwo ukraińskie buduje swoją tożsamość narodową w dużym stopniu na antypolskich resentymentach i gloryfikacji ludobójczych działań UPA. We współczesnym ukraińskim przekazie historycznym występują dwie bliskie sobie narracje. Pierwsza – wyrażana przez liczne grono młodych historyków – powtarza i rozwija tezy ounowskich emigrantów z Kanady. Pojawia się nie tylko usprawiedliwienie, ale i aprobata dla zbrodni dokonanych przez UPA na ludności polskiej. Zdaniem tych historyków, „winę za konflikt polsko-ukraiński” ponoszą polskie władze w Londynie oraz podziemie akowskie na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Zbliżone stanowisko prezentuje drugi nurt, nazywany „umiarkowanie liberalnym”. Przedstawiciele tego kierunku (np. Leonid Zaszkilniak) piszą, że w czasie II wojny światowej rozgorzała bezkompromisowa wojna międzyetniczna pomiędzy Ukraińcami i Polakami o prawo do władania Wołyniem i Galicją. Podkreślają, że „ukraiński ruch narodowy miał moralne podstawy – dzięki szerokiemu poparciu ze strony ludności ukraińskiej – przeciwstawić się planom polskiego panowania na terenach zachodnioukraińskich”.
W opracowaniach historyków ukraińskich nigdy nie pojawiają się słowa „ludobójstwo”, „rzeź”, „masowe mordy”. Występuje natomiast jedynie pojęcie „konfliktu ukraińsko-polskiego”, którego podłożem są trzy przyczyny: „wojna międzykulturowa na terenach Wołynia i Galicji”, fakt, że większość „zachodnioukraińskich Polaków” chciała żyć w państwie polskim, nie zmieniając miejsca zamieszkania, oraz „dominacja Polaków w administracji niemieckiej na Wołyniu”. Ta ostatnia kwestia usprawiedliwia działania Ukraińców, którzy „nie chcieli czekać na to, aż zaczną być wypędzeni za Zbrucz i w lipcu 1943 roku pierwsi rozpoczęli masowe ataki”.
Autor tego artykułu sceptycznie podchodził do liczby ofiar Polaków pomordowanych przez OUN-UPA.
Państwowe kłamstwo
Na czele akcji gloryfikującej działalność OUN-UPA stoi ukraiński IPN i jego szef Wołodymyr Wiatrowycz, który deklaruje, że Ukraina nie wyrzeknie się tradycji UPA, pomimo „żądań i szantażu” ze strony polskich polityków, którzy tym samym nie chcą, aby Ukraina była silnym i wolnym państwem. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Wiatrowycz uznał, że działania UPA i AK były „symetryczne”. Jego zdaniem, na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej nie było ludobójstwa, ale była to wojna polsko-ukraińska, wojna partyzancka między UPA i AK. Wiatrowycz jest autorem dwóch książek. W pierwszej, pod znamiennym tytułem: „Druga wojna polsko-ukraińska 1942-1947”, zaprzeczał faktowi ludobójstwa. Sformułował absurdalną tezę, że po przeprowadzeniu „antypolskich akcji” na Wołyniu pozostało tam wielu Polaków, którym władze UPA gwarantowały bezpieczeństwo. „Walka – pisał – toczyła się przeciwko tym, którzy walczą z ukraińskimi formacjami zbrojnymi, a nie przeciwko Polakom jako takim”. Druga książka Wiatrowycza nosi tytuł „Za kulisami Wołynia 43. Nieznana wojna polsko-ukraińska”. Szef ukraińskiego IPN po raz kolejny pisze, że na Wołyniu nie było ludobójstwa, ale był to „klasyczny konflikt wojenny, zmaganie dwóch sił, z której żadna nie miała zdecydowanej przewagi”. Wiatrowycz podkreśla, że sprawa uznania OUN i UPA za organizacje narodowowyzwoleńcze jest niezwykle ważna dla wzmocnienia ukraińskiego projektu narodowego. Ideową legitymizację państwa ukraińskiego i tożsamości narodowej stanowić mają dwa wydarzenia: Wielki Głód z lat trzydziestych uznany za ludobójstwo i tradycja narodowowyzwoleńcza OUN-UPA.
Zdaniem tego wysokiego funkcjonariusza państwa ukraińskiego, w naszym kraju ma miejsce „narastająca ukraińska histeria i niechęć do zmierzenia się z trudną historią Polski”. Wiatrowycz uważa, że zaproponowana przez Ukrainę formuła „wybaczamy i prosimy o wybaczenie” to jedyna możliwość zakończenia konfliktu z przeszłości. W świetle prezentowanej interpretacji historii polsko-ukraińskiej propozycja ta odnosząca się do relacji kata i ofiary to wyraz pogardy i zakłamania.
Jednym z głównych propagatorów UPA jest Iwan Petrylak, który upowszechnia kłamstwa o tym, jak to, że „Polacy cierpieli na Wołyniu i Polesiu właściwie zarówno z powodu nieustępliwej polityki swego rządu oraz podziemia, jak i z powodu zbytniej, zdaniem Ukraińców, współpracy z niemieckimi organami władzy oraz partyzantami sowieckimi”. Ukraiński historyk zwraca uwagę, że UPA powstała do walki ze wszystkimi siłami stojącymi na przeszkodzie utworzenia państwa ukraińskiego – zarówno przeciw Niemcom, jak i Polakom.
W recenzji kontrowersyjnej książki Grzegorza Motyki „Ukraińska partyzantka 1942-1960” Petrylak umieścił szereg kłamliwych tez charakterystycznych dla ukraińskiej historiografii. Twierdzi on, że konflikty ukraińsko-polskie sięgają „czasów podboju przez państwo polskie ziem dawnych księstw ruskich zamieszkałych przez przodków współczesnych Ukraińców”. Jego zdaniem, Polacy „zaślepieni sukcesem posiadania niepodległego państwa z nową zawziętością kontynuowali politykę utwierdzania obecności na ziemiach etnicznie ukraińskich, pogłębiając w świadomości Ukraińców […] negatywne stereotypy o Polakach”. „Naród polski nie otrzeźwiał” nawet w obliczu utraty niepodległości w 1939 roku, a „społeczeństwo polskie owładnięte mocarstwowym szowinizmem nie potrafiło dostrzec realiów”.
Pamiętamy!
W podobnym duchu formuje swoje poglądy Bohdan Hud, który zasiada w Polsko-Ukraińskim Forum Historyków. W imię wypracowania „kompromisu historycznego” apeluje on, aby skończyć wreszcie z „bezsensownymi wyjaśnieniami” w rodzaju: kto pierwszy zaczął, kto bardziej zawinił, kto przelał więcej krwi. Dla Huda ludobójstwo dokonane przez UPA na Wołyniu to „brutalna wojna chłopska”, a w Galicji Wschodniej miał miejsce „element akcji antypolskiej”.
Prezentowane wypowiedzi – formułowane przez czołowych historyków ukraińskich – są reprezentatywne dla całej współczesnej historiografii Ukrainy. W tym kontekście decyzja tamtejszego Instytutu Pamięci Narodowej o zakazie prowadzenia przez państwo polskie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych obywateli II Rzeczpospolitej wpisuje się w probanderowską politykę historyczną Ukrainy.
Ostatnio profesor Krzysztof Szwagrzyk podczas uroczystości w Ostrówkach ku czci Polaków wymordowanych przez UPA i okoliczną ludność ukraińską zadeklarował, że mimo ukraińskiej blokady polski IPN będzie kontynuował podjęte działania.
Obowiązkiem państwa polskiego jest odnalezienie miejsc szczątków ludobójstwa, ich identyfikacja, upamiętnienie właściwymi tablicami i przeprowadzenie godnych, chrześcijańskich pochówków.
Źródło: Nasz Dziennik.