ROZMOWA / z Markiem Jurkiem, europosłem, liderem Prawicy Rzeczypospolitej
Parlament Europejski przyjął sprawozdanie okresowe, w którym wzywa wszystkie kraje UE do ratyfikacji konwencji stambulskiej. Co to oznacza dla Polski?
– Przede wszystkim Unia Europejska, ratyfikując konwencję genderową, wyposaża się w narzędzie dodatkowego nacisku na państwa. W ten sposób będzie mogła powoływać się nie tylko na ogólną, przyjętą w traktacie lizbońskim zasadę „niedyskryminacji” (w imię której Unia domaga się podwyższenia wieku emerytalnego kobiet), ale również na tę genderową konwencję. A ona dotyczy na przykład edukacji, gdzie Unia do tej pory nie miała kompetencji.
W dokumencie zapowiedziano zwalczanie seksizmu i tradycyjnych ról społecznych oraz forsowanie w mediach języka lansującego ideologię gender.
– Wszystko to oznacza wzmożenie nacisków na Polskę, kolejne ataki na prawo do życia i prawa rodziny. A jeśli chodzi o wywrócenie języka – jakaś liberalna większość w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji mogłaby forsować to w mediach. Oczywiście, warto zauważyć, że ataki na życie, rodzinę i wychowanie idą w parze z ograniczeniami wolności słowa, bo – jak zauważył Karl Popper – utopia jako walka z rzeczywistością zawsze będzie prowadzić do przemocy.
Parlament Europejski przyjął, że zakaz aborcji to forma przemocy wobec kobiet i dziewcząt.
– To szeroko otwarta brama do jeszcze szerszej propagandy aborcjonistycznej, która przecież już trwa. Gdy te ataki idą z zagranicy, odpowiedź władz i opozycji powinna być tylko jedna: państwo polskie ma obowiązek chronić życie od poczęcia, wynikający jasno z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Tak Trybunał interpretował polskie prawo i czas o tym przypominać. Nie można tego „optymalnego kompromisu życia” przywoływać jedynie przeciw obrońcom życia, a aborcjonizm traktować jako „światopoglądową kwestię sumienia” i jako stanowisko konstytucyjnie dopuszczalne.
Jakie powinno być teraz stanowisko Polski? Z dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że nie zamierzają oponować przeciwko konwencji stambulskiej.
– Apeluję do rządu o jak najszybsze wypowiedzenie konwencji genderowej [została ratyfikowana przez Polskę w 2015 roku w czasach rządów Ewy Kopacz – przyp. red.]. Nie ratyfikowało jej do tej pory wiele państw, między innymi Węgry i Chorwacja, Litwa i Łotwa. Na co więc będziemy czekać? Aż ją ratyfikują i wtedy będzie można mówić: „Nie możemy przeciw wszystkim”? Dziś mamy sojuszników. Nasza dyplomacja powinna jak najszybciej zawiadomić o wycofaniu się Polski z konwencji stambulskiej i że dalszy opór będziemy prowadzić razem. To zresztą oczywiste następstwo głosowania przeciw jej ratyfikacji, gdy PiS było w opozycji. Po objęciu władzy rząd musi stanąć tam, gdzie wtedy, a nie tam, gdzie stoi Platforma.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Nasz Dziennik.