Polska potrzebuje przywrócenia normalnej pracy sejmu. Abp Henryk Hoser SAC apelował do większości i opozycji o podjęcie rozmów. Czas więc, by obie strony – a konkretnie ich przywódcy, Jarosław Kaczyński i Grzegorz Schetyna – wskazali kandydatury mediatorów, z którymi są gotowi pracować nad rozwiązaniem konfliktu. Nawet jeśli pierwsze propozycje zostaną wzajemnie odrzucone, czas rozpocząć ten wstępny etap rozmów. Opinia publiczna ma prawo zobaczyć choćby takie drobne kroki w kierunku porozumienia i najwyższa pora, żeby strony je podjęły.
Drugi krok to wyjście z okopów. Opozycja powinna przestać kwestionować prawo marszałka sejmu do kontynuowania obrad, jeśli ich prowadzenie na sali posiedzeń sama uniemożliwiła. A większość powinna przyznać, że można powtórzyć wątpliwe głosowanie (choć to tylko możliwość, którą można również odrzucić).
Oczywiście, wszystko to jest możliwe pod warunkiem, że strony chcą porozumienia, że nie zamierzają świadomie budować swej popularności na konflikcie. Na razie liderzy opozycji mają zdjęcia w zagranicznych telewizjach i zagraniczne deklaracje wsparcia, których tak pragnęli. A kierownictwo PiS ma świetną okazję, by zwierać szeregi, domagać się dyscypliny i milczenia, zachowywać się tak, jakby w Polsce nie tylko nie było wyborców, którzy głosowali na przykład na stojący z boku tej awantury Ruch Kukiz ‘15, ale nawet jakby Jarosława Gowina nie było w rządzie.
Technicznie rozwiązanie jest względnie proste. Regulamin sejmu mówi w art. 189, że „gdy wynik głosowania budzi uzasadnione wątpliwości, sejm może dokonać reasumpcji”. Matematyczny wynik głosowania nad całością budżetu wątpliwości raczej nie budzi, ale oczywiste wątpliwości budzi kształt budżetu (więc najważniejszy wynik głosowania), skoro nie można było przegłosować nawet tych wniosków szczegółowych, które pozytywnie rekomendowała kierowana przez ministra Jacka Sasina i większość parlamentarną Komisja Finansów Publicznych. Wszystkie głosowania budżetowe w przeszłości świadczą, że projekt budżetu ulega zmianom w wyniku głosowania poprawek.
Większość parlamentarna mogłaby bowiem opozycji nie ustępować i ma prawo opozycję czynić odpowiedzialną za to, że nie przegłosowano w sposób porządny – wniosek po wniosku – ustawy budżetowej. Ale nie może udawać, że ten tryb głosowania, odrzucanie wszystkich wniosków hurtem, był normalny. To naruszenie nie praw opozycji, ale praw Polaków, których spraw te poprawki dotyczyły.
Polski nie można traktować jak boiska do walk wyborczych między zwolennikami walczących o władzę partyjnych central. Okupację sejmu należy jednoznacznie potępić, ale o tym, że kwestie takie jak rzetelne przegłosowanie budżetu wymagają uczciwego rozwiązania – świadczy najlepiej stanowisko wielokrotnie wspierającego rząd Pawła Kukiza. Niestety, kompletne ignorowanie takich głosów jest miarą lekceważenia milionów konkretnych Polaków, od których żądni władzy liderzy oczekują tylko jednego: głosów i podporządkowania się ich medialno-wyborczym strategiom.
Idziemy nr 2 (588), 8 stycznia 2017 r.