ROZMOWA / z dr. Krzysztofem Kawęckim, wiceprezesem Prawicy Rzeczypospolitej
Czy osoba prof. Jacka Czaputowicza na stanowisku ministra spraw zagranicznych jest dla Pana zaskoczeniem?
– Tak, nie spodziewałem się takiej zmiany.
Dlaczego?
– Pan profesor Jacek Czaputowicz jest na pewno dobrze przygotowany do pełnienia różnych funkcji w administracji publicznej. Ma stosowne wykształcenie, wiedzę teoretyczną, odbył studia dyplomowe na uniwersytetach w Europie Zachodniej, kierował w pewnym momencie również Krajową Szkołą Administracji Publicznej. Jest zatem osobą kompetentną, jeśli chodzi o bycie urzędnikiem w obszarze administracji publicznej. Wydaje się jednak, że na stanowisku ministra spraw zagranicznych powinna być osoba, która jest politykiem dużej klasy, z doświadczeniem w relacjach międzynarodowych, ale która reprezentuje właściwą postawę ideową. Czyli osoba, która rozumie polską rację stanu, dla której jest ona najważniejsza, która rozumie, że Unia Europejska może się rozwijać tylko jako model suwerennych państw narodowych, Europa ojczyzn. To znaczy, że powinien być to polityk o jasnych, konserwatywnych poglądach, w drugiej kolejności wysokiej klasy dyplomata. Dlatego też wybór profesora Czaputowicza jest zaskoczeniem. Jest to osoba, która może pełnić dość wysokie funkcje w administracji publicznej, polityce zagranicznej, natomiast mam pewne wątpliwości, czy spełnia wszystkie kryteria, które są niezbędne w obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się nasz kraj. Szczególnie w kontekście ofensywy przeciwko Polsce, którą prowadzą Komisja Europejska i państwa, które dominują w Unii Europejskiej.
Co Pan ma na myśli?
– Jeśli chodzi o poglądy pana profesora Jacka Czaputowicza, to początek jego działalności demokratycznej w PRL związany był z Ruchem „Wolność i Pokój”, czyli organizacją, która gromadziła ludzi o różnych poglądach, również o poglądach lewicowych czy anarchistycznych, nawet bardziej takich niż konserwatystów. Wiele osób z tego środowiska było beneficjentami III RP. Pojawiają się poważne wątpliwości, czy prof. Jacek Czaputowicz reprezentuje poglądy konserwatywno-narodowe. Aby strzec Polski na kanwie stosunków międzynarodowych, należy być osobą o bardzo mocno ugruntowanych poglądach na temat suwerenności, tożsamości narodowej. To jest kwestia najważniejsza. W tej materii mam wiele wątpliwości. Kwestia zręczności dyplomatycznej tak naprawdę w tej dziedzinie nie jest kluczowa.
Spodziewa się Pan jakiejś radykalnej zmiany w sposobie prowadzenia polityki zagranicznej? Czy mamy do czynienia tylko ze zmianą na poziomie wizerunkowym?
– Nie wydaje mi się, aby taka radykalna zmiana nastąpiła. Poza tym wiele wskazuje na to, że sprawa stanowiska ministra spraw zagranicznych jest tak naprawdę sprawą otwartą. Być może tu jeszcze nastąpi zmiana. To nie wygląda na zmianę trwałą. Być może jednak Krzysztof Szczerski zostanie jeszcze szefem dyplomacji. Nie jest to według mnie przesądzone. Choć są to oczywiście tylko dywagacje.
W kontekście ataku, który obecnie spada na Polskę ze strony Unii Europejskiej, wydaje się, że na tym stanowisku tym bardziej powinna być osoba, która – tak jak Pan powiedział – jest świadoma tego, czym jest polska racja stanu?
– W istocie. Można w tym miejscu nawiązać do kazania ks. abp. Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego, który powiedział, że wielkie siły tego świata kierują swój atak na Polskę. Każdy minister spraw zagranicznych Polski powinien mieć tego świadomość i rozumieć, co to znaczy, jak one działają, jak na nie odpowiadać w sposób pozytywny. Mam pewne wątpliwości, czy osoba nowego ministra dostrzega to i rozumie. A to jest kluczowe.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Nasz Dziennik.