Nic nie usprawiedliwia współpracy programowej z radykalną lewicą.
Wyznaczenie przez Patryka Jakiego przedstawiciela skrajnej lewicy na stanowisko wiceprezydenta Warszawy to ogromny błąd taktyczny, który może doprowadzić do odejścia tzw. twardego elektoratu, na serio traktującego sprawy ideowe. Jaki wielokrotnie deklarował, że chce uniknąć sporów ideologicznych. Jednak przyjmując ofertę programową i ideologiczną osoby, dla której poparcie w sondażach oscylowało w granicach 1 proc., uległ poprawności politycznej. Żadne względy polityczne nie mogą tłumaczyć działań przeciw moralności publicznej. Nic nie usprawiedliwia współpracy programowej z radykalną lewicą.
Związany z radykalną lewicą obrońca „praw” osób różnych „orientacji seksualnych” Piotr Guział wycofał się z walki o urząd prezydenta miasta stołecznego Warszawy i poparł kandydaturę reprezentanta Zjednoczonej Prawicy. Patryk Jaki od razu oznajmił, że gdy zostanie prezydentem stolicy, jego zastępcą będzie Guział, któremu powierzy kierowanie sprawami kultury i oświaty oraz kontakty z przedsiębiorcami.
Burmistrz Ursynowa
Piotr Guział, w przeszłości członek m.in. Sojuszu Lewicy Demokratycznej, pełnił funkcję burmistrza dzielnicy Ursynów w latach 2010-2014. Jako burmistrz zainaugurował w 2011 roku Tydzień Równości na Ursynowie. Z tej okazji po raz pierwszy w Polsce na maszcie przed gmachem administracji publicznej została umieszczona tęczowa flaga – symbol politycznego ruchu homoseksualnego. Imprezom związanym z obchodami „tygodnia równościowego” także w następnych latach towarzyszyły pokazy filmów o tej tematyce, debaty z udziałem dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i takich osób, jak Robert Biedroń czy Anna Grodzka, oraz europejskich „koordynatorów projektu ds. LGBT”. W ursynowskich gimnazjach i liceach odbywały się zajęcia „antydyskryminacyjne”, konkurs plastyczno-fotograficzny pod hasłem „Równość wokół nas”. Działania te miały miejsce w sytuacji, gdy koalicjantem samorządowego stowarzyszenia kierowanego przez burmistrza było Prawo i Sprawiedliwość. Guział deklarował, że Ursynów powinien być przykładem nowoczesnego i otwartego miejsca, gdzie „każdy bez względu na wiek, płeć, wyznanie, kolor skóry, orientację seksualną czy niepełnosprawność będzie czuł się dobrze”.
W 2012 roku Piotr Guział zwrócił się do dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza z propozycją przeniesienia instalacji tęczy z placu Zbawiciela na teren Ursynowa. Według niego, tęcza mogłaby być przeniesiona w okolice ursynowskiego ratusza lub jednego z parków w tej dzielnicy, np. parku im. Jana Pawła II.
Obecnie kwestia tęczy powróciła za sprawą kandydata na prezydenta Warszawy Jana Śpiewaka ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, popieranego przez środowiska lewicowe. Śpiewak zadeklarował powrót tęczy na plac Zbawiciela. Podpisał Warszawską Kartę LGBT+, która ma na celu instytucjonalizację działań na rzecz „mniejszości seksualnych”.
Konserwatywna destrukcja
Jeszcze w sierpniu tego roku Piotr Guział mówił, że zarówno Rafał Trzaskowski z Platformy Obywatelskiej, jak i Patryk Jaki reprezentują „model polityki plemiennej”, dlatego jego start w wyborach ma na celu „przerwanie tego kamiennego kręgu”. Podkreślał, że żaden z kandydatów nie ma takich osiągnięć samorządowych jak on. W odniesieniu do Patryka Jakiego mówił: „To, że ktoś zna się na reprywatyzacji, jeszcze długo nie oznacza, że będzie znał się na sprawach, którymi nigdy dotąd się nie zajmował”.
Patryk Jaki zapowiedział, że Piotr Guział będzie jako wiceprezydent odpowiadał za organizację dużych imprez, m.in. za Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. „Witamy na pokładzie uczciwej Warszawy lewicę” – powiedział. Nie wydaje się możliwe, że decyzja polityka Solidarnej Polski o powierzeniu tak ważnego stanowiska i oddaniu obszaru kultury w stolicy przedstawicielowi ideologicznej lewicy jest jego samodzielną decyzją, podjętą bez przyzwolenia kierownictwa Zjednoczonej Prawicy.
Wszystkie dotychczasowe rozwiązania ustawowe niszczące ład prawno-społeczny, w krajach Europy Zachodniej podejmowane przez lewicę, były możliwe z powodu braku reakcji bądź nawet przyzwolenia ze strony centroprawicy. Takie sytuacje miały miejsce w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Belgii. W czerwcu 2013 roku członkowie brytyjskiej Izby Lordów zdecydowali, że osoby tej samej płci będą mogły zawierać „śluby”. Było to spełnienie obietnicy wyborczej Partii Konserwatywnej w 2010 roku i osobiście późniejszego premiera Davida Camerona. Projekt stosownej ustawy w parlamencie wniosła Partia Konserwatywna. Cameron mówił wówczas: „To nie jest tak, że popieram małżeństwa homoseksualne pomimo bycia konserwatystą. Popieram je właśnie dlatego, że jestem konserwatystą”. Minister do spraw równości z rządzącej partii konserwatywnej przekonywała nawet, że wprowadzane rozwiązania nie tylko nie osłabiają instytucji małżeństwa, ale wręcz ją wzmacniają.
To jeden z przykładów, że centroprawica, która werbalnie odwołuje się do tradycyjnych zasad, w praktyce nie jest w stanie przeciwstawić się destrukcyjnym działaniom skrajnej lewicy, a nawet w imię poprawności politycznej i realizacji zasady „mniejszego zła” wprowadza destrukcyjne rozwiązania.
Dr Krzysztof Kawęcki
Źródło: Nasz Dziennik.