(...)Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (Konwencja Stambulska) jak czytamy w jej tekście - uznaje „strukturalny charakter przemocy wobec kobiet za przemoc ze względu na płeć, oraz fakt, że przemoc wobec kobiet stanowi jeden z podstawowych mechanizmów społecznych, za pomocą którego kobiety są spychane na podległą wobec mężczyzn pozycję”.
Dokument – oficjalnie rzecz biorąc - ma stwarzać ramy dla prawnego przeciwdziałania wszelkim formom przemocy wobec kobiet na poziomie europejskim, a także zapobiegania, ścigania i likwidowania przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Konwencja zapewnia także specjalny mechanizm monitoringu, by zadbać o efektywne wdrożenie jej przepisów przez strony, które ją ratyfikowały.
W istocie jednak, jak zauważa prof. Aleksander Stępkowski z Uniwersytetu Warszawskiego, "Konwencja Stambulska jest instrumentem prawnym, który ma wprowadzać ideologię gender w krajach należących do Rady Europy".
Dowodzi, że art. 6 konwencji zobowiązuje do kierowania się przez administrację publiczną perspektywą gender. Konwencja nakazuje więc zwalczać stereotypy tradycyjnie pojmowanej roli kobiety i mężczyzny jako rzekome źródła przemocy oraz promować niestereotypowe role płciowe ( non-stereotyped gender roles). Temu mają służyć m. in. liczne programy edukacyjne, które mają być prowadzone w szkołach publicznych, na terenie tych państw, które konwencję ratyfikowała.
- Konwencja Stambulska to po prostu konwencja genderowa i antyrodzinna, zakładająca użycie władzy i przymusu w walce ze „stereotypowymi rolami mężczyzny i kobiety” – wyjaśnia w rozmowie z KAI europarlametarzysta Marek Jurek, b. Marszałek Sejmu.
Tłumaczy, że art. 12/1 konwencji zobowiązuje państwa do użycia „koniecznych środków”, łącznie z „wykorzenianiem tradycji”, aby wprowadzać zamierzone zmiany społeczne i kulturowe. Co więcej, art. 4/4 z góry usprawiedliwia przymus i ograniczenia wolności podjęte w imię utopii genderowej, gdyż oświadcza, że działania podejmowane w jej imię „nie stanowią dyskryminacji” (wyraźnie art. 4 ust. 4).
Podkreśla, że Konwencja Stambulska stała się tym bardziej niebezpieczna po jej ratyfikacji przez Parlament Europejski 12 września 2017 r. Wyjaśnia, że ratyfikacja konwencji wyposaża UE w nowe elementy nadzoru nad państwami. Jako strona konwencji – będzie mogła ona się do niej odwoływać „egzaminując” państwa, które ja ratyfikowały z wykonywania jej dyspozycji.
Europoseł wskazuje również niebezpieczeństwa wynikające art. 14 konwencji, który zobowiązuje do wykonywania jej założeń na terenie szkół. - Dotąd UE nie miała w tym zakresie żadnych kompetencji, a teraz może się zaangażować. Może nadzorować czy szkoły ją realizują, a konkretnie czy uczy się dzieci niestereotypowych ról społeczno-kulturowych - wyjaśnia europoseł. "Jest to więc atak na naturalny ustrój rodziny" – konstatuje Jurek.(...)
Więcej na stronie niedziela.pl.