Z Marianem Piłką (Prawica Rzeczypospolitej) rozmawia Izabela Borańska
Jaka jest pozycja Francji w Europie?
- Francja według traktatu lizbońskiego jest jednym z czterech najważniejszych państw UE. W gruncie rzeczy do tej pory Francja z Niemcami były tymi państwami, które najbardziej kształtowały UE. Natomiast za prezydentury Sarkozy'ego pojawiły się różnice zdań co do wizji polityki UE pomiędzy Niemcami a Francją. Oczywiście nie są to różnice zasadnicze czy fundamentalne, ale jednak to powoduje, że ten tandem francusko-niemiecki nie funkcjonuje już tak, jak dawniej.
Jakie to ma znaczenie dla nas?
- Dla Polski najważniejsza w Unii Europejskiej jest kwestia polityki wschodniej, kwestia włączenia państw takich, jak Ukraina czy być może Gruzja i Białoruś do Unii Europejskiej. W tej kwestii zarówno Francja, jak i Niemcy do tej pory reprezentowały stanowisko negatywne, ale Francji zależy np. na kwestii polityki śródziemnomorskiej, w związku z tym tutaj pojawia się pewna możliwość współpracy w takim zakresie, że Polska będzie wspierała politykę francuską w basenie Morza Śródziemnego, ale pod warunkiem, że Francja będzie bardziej otwarta na polskie postulaty w zakresie unijnej polityki wschodniej. W tym zakresie współpraca z Francją ma istotne znaczenie. Ma znaczenie także w sprawach bardzo konkretnych - np. sprawa Instytutu Technologicznego we Wrocławiu, o który się staramy. W związku z tym tutaj w paru dziedzinach jest możliwa dobra współpraca, ale trzeba pamiętać, że dla Francji pierwszym partnerem zawsze pozostaną Niemcy, a Polska jest partnerem dużo słabszym. W związku z tym to strategiczne partnerstwo, które ma być dzisiaj ogłoszone, jest trochę takim działaniem politycznie na wyrost, tak jak swego czasu był Trójkąt Weimarski, który bardzo dobrze brzmiał, ale konkretnych rezultatów specjalnie nie przyniósł. Myślę, że Polska powinna jak najbardziej utrzymywać dobre kontakty, ale powiedzmy sobie szczerze, że poparcie Francji dla naszych postulatów będzie miało miejsce tylko wtedy, kiedy będą rozbieżności między polityką Francji i Niemiec. W przeciwnym razie, jak będzie zgodność celów francusko-niemieckich, nasza rola automatycznie w Unii będzie malała.
Czego Polska powinna żądać od prezydenta Francji? Jakie kwestie powinny znaleźć się w tematach rozmów?
- Ponieważ Nicolas Sarkozy w trakcie kampanii wyborczej zniuansował swoje stanowisko wobec koncepcji Francji laickiej, które do tej pory było zdecydowanie antykatolickie, w związku z tym myślę, że Polska powinna ten fakt wykorzystać i naciskać na Francję w celu zmiany stanowiska wobec chrześcijańskiej tożsamości UE. Stałe podkreślanie tej sprawy myślę, że wywierałoby presję również na francuską opinię publiczną w celu poszanowania innych wartości, niż te, które wyznaje konstytucja republiki francuskiej. Obrona chrześcijańskiej wartości w życiu wspólnot międzynarodowych powinna być fundamentalnym wyznacznikiem polskiej polityki zagranicznej.
Nasz rząd jest zachwycony deklaracjami, z którymi przyjechał do Polski prezydent Sarkozy, szczególnie dotyczącą otwarcia francuskiego rynku pracy dla Polaków. Czy słusznie?
- W moim przekonaniu otwarcie rynku pracy nie ma istotnego znaczenia, dlatego że w Polsce - jak pokazują dane - nawet za kwiecień mamy do czynienia ze spadkiem bezrobocia. Więc to nie jest dla nas kwestia pilna. Polska powinna raczej dbać o ściąganie emigrantów z powrotem do kraju niż wysyłanie kolejnych za granice. Ten pomysł rzeczywiście byłby z radością przyjęty dwa czy trzy lata temu, kiedy mieliśmy w Polsce bardzo wysokie bezrobocie, rzędu 18 proc., ale w tej chwili bezrobocie, jako problem społeczny, jest w znacznej mierze opanowany i prognozy na ten rok i na przyszły pokazują, że nadal będziemy mieli do czynienia ze spadkiem bezrobocia.
Więc ta deklaracja jest dla nas już trochę spóźniona?
- Ma dla nas znaczenie tylko symboliczne, jako gest przyjaźni i dobrej woli w stosunku do Polski. Natomiast realnego znaczenia już nie ma.
Od 1 lipca Francja obejmuje przewodnictwo w UE. Co prezydent Sarkozy chce załatwić podczas tej wizyty w naszym kraju?
- W moim przekonaniu, jednym z najważniejszych celów wizyty Sarkozy'ego w Polsce są kwestie energetyczne. Dlatego że trzeci pakiet energetyczny, który ma być ostatecznie przyjęty w czerwcu przez UE, jest dla Polski skrajnie niekorzystny. Ponieważ on zawiera przepisy ograniczające emisję dwutlenku węgla, a polska energetyka jest oparta na węglu. Zatem Francja, która ma największe w Europie doświadczenie z energią nuklearną, chce wykorzystać to i zainwestować w Polsce w rozwój energii nuklearnej. A zatem, jest to w jakiejś mierze promocja wpływów gospodarczych Francji. To na pewno nie będzie temat oficjalnych deklaracji, ale w moim przekonaniu jednym z zasadniczych punktów rozmów będą właśnie kwestie energetyczne i inwestycje Francji w sektor energii nuklearnej po to, żeby gospodarka francuska i Francja dobrze na tym zarabiały. Francja chce wykorzystać polski rynek do zarabiania pieniędzy. Przecież cena energii wciąż będzie rosła, w ciągu kilku lat według prognoz podwoi się.
Źródło: "Nasz Dziennik", 29 maja 2008 r.