- Jestem bardzo krytyczny wobec tej awantury sądowej, z której w tej chwili się rząd wycofuje - powiedział na antenie Polskiego Radia 24 poseł do Parlamentu Europejskiego Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej). - Nie należało jej zaczynać - podkreślił. - PiS to pastiszowy konserwatyzm - takie pozorowanie, opowiadanie o wartościach - ocenił.
- "Plan Tusk" polega na tym, że ogromna część opozycji szuka motoru politycznego, który zapewni jej większościowe poparcie. Taką nadzieję opozycja widzi w Donaldzie Tusku - stwierdził. - To, czy sam Donald Tusk będzie kandydował w wyborach prezydenckich, dopiero się okaże. Z całą pewnością jednak spory w Platformie Obywatelskiej nie wygasły, między innymi te dzielące Donalda Tuska z przewodniczącym partii, Grzegorzem Schetyną - ocenił. - Znaków zapytania jest dużo, ale niewątpliwie Donald Tusk ma jakąś szansę na pociągnięcie za sobą opozycji - podkreślił.
Marek Jurek krytycznie odniósł się do działań PiS w dziedzinie sądownictwa. - Jestem bardzo krytyczny wobec tej awantury sądowej, z której w tej chwili się rząd wycofuje. No widocznie nie należało jej zaczynać - powiedział. - Słyszałem wypowiedzi polityków PiS-u, nawet Jarosława Kaczyńskiego o tym, że np. Polska musi podtrzymać decyzję rządu Kopacz o ratyfikacji konwencji stambulskiej, która podważa w ogóle porządek edukacyjny w Polsce na dłuższą metę, wychowanie oparte na prawach rodziny itd., że musimy to podtrzymać, bo nie będziemy otwierać kolejnych frontów sporu. No to pytanie - po co te fronty otwierano? - zwrócił uwagę. - Często słyszę taki argument: nie wszystko na raz, z różnymi sprawami poczekajmy. Dlaczego nie można było poczekać do 2020 roku, PiS ma dobre sondaże, ze zmianą prezes Gersdorf? Jej mandat by wygasł i problemu by nie było - podkreślił. Ocenił, że podobne błędy PiS popełnił w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego. - Wiele nominacji, które gwarantowałyby to, że w Trybunale będzie obecna doktryna prawa oparta na wartościach rzeczywiście konstytucyjnych, suwerenności, prymacie Konstytucji nad prawem zewnętrznym, praw rodziny itd., to wszystko można było uzyskać w drodze normalnych nominacji sądowych - powiedział. - Natomiast wywołanie tego radykalnego, burzącego konsensus w wielu sprawach, sporu, prowadzi do tego, że w tej chwili się wycofujemy, a nie robimy rzeczy, które należałoby robić, np. wypowiedzieć konwencję stambulską - zauważył. Przypomniał, że jego środowisko „nieustannie apeluje” o wypowiedzenie dokumentu ratyfikowanego przez rząd Ewy Kopacz. - Też nie rozumiem, dlaczego rząd ma takie obawy np. z zaprezentowaniem na forum europejskim Międzynarodowej Konwencji Praw Rodziny, która akurat by pokazywała, że Europa środkowa - nasz region - (...) ma wspólny trzon moralny i to trzeba robić - dodał.
Polityk Prawicy Rzeczypospolitej wyraził również opinię, że „przede wszystkim w Polsce dziś jest potrzebna prawica konserwatywna, zdecydowanie broniąca praw rodziny, odbudowująca ten konsensus, który istniał za życia Jana Pawła II, jeżeli chodzi o podstawowe wartości”. - I obrona suwerenności Polski, dlatego, że w Europie dzieje się wiele. Z jednej strony wiele rzeczy groźnych, o których mówiliśmy, budowa „Państwa Europa”. Z drugiej strony w Europie budzi się reakcja przeciwko temu wszystkiemu i Polska musi być w tym aktywnie obecna - dodał. Stwierdził, że dla Prawicy Rzeczypospolitej, „czy generalnie dla tych wszystkich, którzy chcą budować samodzielną opinię katolicką, to będą najważniejsze przesłanki do naszej polityki w przyszłym roku”. - PiS tych warunków nie spełnia. To jest to, co kiedyś jeden z najlepszych polskich socjologów określił jako pastiszowy konserwatyzm - takie pozorowanie, opowiadanie o wartościach, itd. w niedzielę po to, by przez cały tydzień nic z tych rzeczy w praktyce nie podejmować - podkreślił. - O projektach innych, różnych powstających nowych środowiskach trudno mówić, bo to są projekty bardzo mgliste. My podążamy ta drogą, którą idziemy od lat - powiedział.
Całego wywiadu można wysłuchać na stronie Polskiego Radia 24.