Nigdy do tej pory uzupełniające wybory do Senatu nie cieszyły się wielkim zainteresowaniem. Brało w nich udział najwyżej kilka procent uprawnionych wyborców. Dziś nie wiadomo, ile osób weźmie udział w tych wyborach, ale już wiadomo, że ich wynik odbije się szerokim echem w kraju. Dlatego główne partie polityczne uruchomiły swe ogromne możliwości finansowe i organizacyjne, aby uzyskać mandat, który w arytmetyce senackiej niczego nie zmienia. Nie tylko dlatego, żeby sprawdzić aktualne poparcie społeczne po przeszło pół roku rządów nowej ekipy, ale przede wszystkim dlatego, że w tych wyborach po raz pierwszy dojdzie do starcia dwóch zupełnie różnych wizji polityki, którą najwyraźniej reprezentują dwaj najważniejsi kandydaci: marszałek Marek Jurek i poseł Stanisław Zając.
Marszałek Jurek przeciwstawia się polityce oligarchizacji życia publicznego reprezentowanego przez dominujące partie polityczne. Prezentuje politykę wartości i wierność. Dla niego polityka to służba, nie władza. Polityce karierowiczostwa działaczy partyjnych przeciwstawia postawę odpowiedzialności za pełniony urząd i jako jedyny pokazał, że potrafi zrezygnować z władzy, jeżeli nie jest w stanie zrealizować zakładanych celów. Jest jednocześnie politykiem aktywnym, wychodzącym z różnymi inicjatywami, a nie jak wielu, wśród nich także kandydaci w tych wyborach, którzy co najwyżej potrafią się dołączać do inicjatyw innych.
Jego kontrkandydatem jest poseł Stanisław Zając, który choć pełnił z nadania partyjnego funkcje wicemarszałka Sejmu, nie potrafił zaistnieć w ogólnopolskiej polityce. Jako prezes ZChN-u doprowadził tą partię do upadku. Pomimo, iż jest w Sejmie już kilka kadencji, nigdy nie wystąpił samodzielnie z jakąkolwiek ważną inicjatywą polityczną. Ale ważniejsze jest to, że w partii, w której teraz jest, nigdy nie potrafił przeciwstawić się szkodliwym posunięciom władz. Dlatego głosował przeciw dużej uldze podatkowej na dzieci, pomimo, iż korzystają z niej dziś dziesiątki tysięcy rodzin na Podkarpaciu. Głosował też przeciw żądaniu od rządu poparcia wartości chrześcijańskich w traktacie europejskim. Nie wiadomo dlaczego zgodził się kandydować w tych wyborach, jakich poglądów chce w nich bronić. Jedno jest pewne – robi to na rozkaz swojej centrali partyjnej.
W tych wyborach rzeczywisty wybór jest pomiędzy poważną polityką służby, walczącą o wpływ na przyszłość kraju, a polityką kariery. Jest to wybór pomiędzy polityką rozwiązywania poważnych problemów społecznych, jak np. polityka prorodzinną (ulga podatkowa na dzieci), a opowiadaniem o rodzinie. Wreszcie jest to wybór pomiędzy dążeniem do uzdrowienia polskiej polityki, a akceptacją szkodliwych partyjnych kłótni o nic. Decyduje się czy Podkarpacie wniesie ożywczy powiew do polskiej polityki, czy przyklepie jej oligarchiczny charakter.
Marian Piłka
Portal ePrzemysl.pl z dnia 4 czerwca 2008 r.