Partie polityczne nie mogą być finansowane z budżetu państwa. Obecny system doprowadził do ich zwyrodnienia i oligarchizacji - mówi Marian Piłka, lider Prawicy Rzeczpospolitej

Ostatnio główny obrońca węzła małżeńskiego w partii rozwodników, przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski, wystąpił w obronie dotychczasowego finansowania partii politycznych. Także poseł Zieliński i główny ekspert ekonomiczny PiS Aleksandra Natalli-Świat gorąco wsparli swego przewodniczącego.

Stawiane są dwa zasadnicze argumenty przeciw proponowanemu przez Prawicę Rzeczpospolitej modelowi finansowania partii w postaci odpisu 1 proc. podatku dochodowego przez podatników, analogicznie do finansowania organizacji pożytku publicznego oraz przeciwko proponowanemu przez Platformę Obywatelską zawieszeniu finansowania na czas kryzysu. Otóż działacze PiS twierdzą, że w przypadku przyjęcia projektu Prawicy Rzeczpospolitej zaszłaby rażąca nierówność w finansowaniu, ponieważ elektorat Platformy jest zamożniejszy. Po informacjach prasowych dotyczących milionowych zarobków i odpraw takich PiS-owskich nominatów, jak Piotr Kownacki, były prezes Orlenu, Adam Glapiński, menedżer Polkomtela, czy Sławomir Kochalski, a także sumy ok. 100 milionów złotych przeznaczonych na odprawy członków rządu Kaczyńskiego zatrudnionych w państwowych spółkach - śmiem twierdzić, że rzeczywiście może zachodzić tu pewna nierówność, ale z pewnością na korzyść… PiS-u. Chyba że partia ta nie jest pewna lojalności swoich ludzi. Ale to już inna kwestia.

Natomiast na propozycje czasowego zawieszenia finansowania na czas kryzysu PiS-owcy odpowiadają, że brak pieniędzy w partyjnej kasie doprowadzi do korupcji tych partii. Otóż każdy sądzi po sobie. Jak ma się sumienie nieczyste, to się i innych łatwo podejrzewa. Ale spieszę uspokoić PiS-owskie sumienia. Dziś mamy Centralne Biuro Śledcze, którego nie było, gdy uchwalano ustawę o finansowaniu partii politycznych. Jak to pokazał przykład posłanki Sawickiej, CBA jest w stanie zdusić wszelkie korupcyjne ciągoty już w zarodku. Mariuszowi Kamińskiemu nie zabraknie determinacji w ściganiu partyjnej korupcji - i to nie tylko w Platformie, ale także w PiS, jeżeli by do niej doszło. A może właśnie tego działacze tej partii najbardziej się obawiają? Bo wszak mówienie: dajcie nam pieniądze, bo inaczej będzie korupcja, świadczy o intencjonalnej nieuczciwości.

I wreszcie ostatnia kwestia. W obronę partyjnych przywilejów włączyła się Aleksandra Natalli-Świat, kreowana na nową twarz gospodarczą PiS. Być może jej zaangażowanie ma uwiarygodnić ogłoszony na ostatnim partyjnym kongresie gospodarczy zwrot tej partii. Oto Natalli-Świat daje następujące przesłanie: chcemy pieniędzy, bo pieniądze traktujemy poważnie. Prawdziwa gospodarność to dbałość o pieniądze. Jesteśmy właśnie taką partią, która zabiega o pieniądze i dlatego jesteśmy wiarygodni w naszej gospodarczej zmianie wizerunku. Tylko sądziłem, że wówczas chodziło o gospodarkę i finanse państwa, a tu wyłazi egoistyczny partyjny interes.

Obecny sposób finansowania partii politycznych wraz z proporcjonalną ordynacją wyborczą doprowadził do zwyrodnienia partii politycznych, do ich oligarchizacji. Dzięki tym dotacjom - wbrew konstytucyjnym zapisom, które mówią, że partie mają być ogniwem pośrednim służącym obywatelom do kontroli władzy - partie polityczne przekształciły się w instytucje zarządzające elektoratem. To one oddziałują na społeczeństwo za pomocą finansowanych z budżetu kampanii medialnych, to one manipulują opinią publiczną. To one w ten sposób próbują kontrolować społeczeństwo. Odebranie dotacji czy choćby uobywatelnienie sposobu ich finansowania ograniczy zakres ich oligarchicznej degeneracji.

Marian Piłka
Jeden z liderów Prawicy Rzeczpospolitej

Tekst ukazał się w Super Expressie dnia 16 lutego 2009 r.