Markowi Jurkowi, kandydatowi do europarlamentu Prawicy Rzeczpospolitej i byłemu marszałkowi Sejmu, odmówiono występu w Polskim Radiu
W zeszły czwartek poinformowała o tym jego asystenta Lecha Łuczyńskiego w rozmowie telefonicznej jedna z pracownic Polskiego Radia. Jak zapewniała, to decyzja zarządu spółki. "Rzeczpospolita" ujawnia nagranie tej rozmowy.
- (...)To nie jest obowiązkowy czas ustawowy, tylko taki, który dajemy jakby z własnej i nieprzymuszonej woli komitetom. I jest decyzja zarządu i jeżeli chcieliby się państwo nam podporządkować byłoby nam bardzo miło. Dlatego zapraszamy komitety, ponieważ przekazałam taką a nie inną informację prośba, by był ktoś od państwa, ale nie pan marszałek - tłumaczyła podczas rozmowy przedstawicielka radia. Chodziła o udział w jednej z debat wyborczych na antenie PR.
- Nie ma takiej decyzji - zapewnia "Rz" Robert Wijas, prezes Polskiego Radia. Jego zdaniem dowodem na to jest pojawianie się Jurka na antenie. Dodaje, że były marszałek sam wczoraj zrezygnował z udziału w programie radiowym.
Marek Jurek wczorajszą decyzję tłumaczy sprawami rodzinnymi. I ujawnia "Rz", w jaki sposób traktuje go ostatnio Polskie Radio. - Pierwszy raz odmówiono mi występu jeszcze przed rejestracją komitetów. Pretekstem było to, że będę kandydował do PE. Napisaliśmy w tej sprawie protest do Polskiego Radia, bo w tym samym czasie pojawiali się tam kandydaci Libertas: Artur Zawisza i Wojciech Wierzejski - tłumaczy Marek Jurek.
Dodaje, że potem o tej sprawie powiedział podczas transmitowanej na żywo debaty w Polskim Radiu, kiedy toczył pojedynek z Markiem Borowskim (SdPl). Za te słowa Jurek został ukarany kolejnym zakazem wstępu. Przebieg rozmowy zamieszczamy obok w całości.
- Mimo, że sytuacja już się unormalizowała, to postanowiliśmy przerwać w tej sprawie milczenie. Tym bardziej, że media publiczne cały czas promują partię Libertas - zaznacza Jurek.
Spór z radiem to nie koniec przedwyborczych problemów Prawicy RP. Wczoraj TVP zawiesiła program "Boso przez świat" Wojciecha Cejrowskiego. Była to kara dla dziennikarza za poparcie Marka Jurka w jego spocie wyborczym. Dziś w tej sprawie Prawica RP wydała oświadczenie: "Sprzeciwiamy się atakom na niezależność mediów oraz niszczeniu postaw zaangażowania obywatelskiego. Będziemy bronić mediów publicznych i dziennikarzy przed politycznym wykorzystywaniem przez obecne władze. Wzywamy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz Rzecznika Praw Obywatelskich do interwencji w tych bulwersujących sprawach".
Przebieg rozmowy między przedstawicielem komitetu wyborczego Marka Jurka, a pracownikiem Polskiego Radia:
Lech Łuczyński: Bo jest tak, że komitety wystawiają swoich przedstawicieli
Pracownik Polskiego Radia: Tak, tylko to nie jest obowiązkowy czas ustawowy, tylko taki, który dajemy jakby z własnej i nieprzymuszonej woli komitetom. I jest decyzja zarządu i jeżeli chcieliby się państwo nam podporządkować byłoby nam bardzo miło. Dlatego zapraszamy komitety, ponieważ przekazałam taka a nie inna informację prośba, by był ktoś od Państwa, ale nie pan Marszałek
LŁ: Ale czy można dostać nawet mailem lub pisemnie i byśmy się ustosunkowali?
Pracownik PR: Tak jak panu powiedziałam, jest to decyzja zarządu, więc proszę prosić o to zarząd, natomiast ja przekazuję informację, że zapraszam przedstawiciela, którym nie będzie Marek Jurek
LŁ: A nie można od zarządu, żeby tak jakby...
Pracownik PR: Proszę kontaktować się z zarządem, ja nie jestem w zarządzie
LŁ: Rozumiem...
Pracownik PR: Tak jak już mówiłam panu proszę, żeby zadzwonił pan do zarządu, bo to jest decyzja zarządu, nie moja
Źródło:
""Rz" Online" z dnia 28 maja 2009 r.