Mamy kolejny przykład publicznego charakteru „Libertas TV”, której prezes- były miłośnik narodowego socjalizm- każdego dnia dowodzi jak przywiązany jest do hasła „wolność” i pluralizm medialny. Deklarujący się jako prawicowiec ( swoją drogą brunatni socjaliści też nie wiedzieć, czemu są uważani za prawicę) pozbył się z telewizji publicznej już niemal wszystkich ludzi o antykomunistycznych poglądach. Zostawił sobie jako kwiatek do kożucha Wildsteina, nadawanego o północy, żeby broń wszechpolski boże, nikomu nie przesłonił uwielbienia dla libertasu oraz Pospieszalskiego, który lata po ramówce jak wiadomo co po paniach lekkich obyczajów. Jednak los programów Anity Gargas czy Tomasza Sakiewicza może podzielić „Boso przez świat” Wojciecha Cejrowskiego. Co takiego zrobił „naczelny kowboj RP”, że wszechpolscy chcą go wykopać?
Czyżby Cejrowski za często pokazywał w swoim programie murzynów, którzy to ( jak podała Gazeta Polska) według prezesa Farfała są małpami? A może raczej chodzi o to, że Cejrowski promuje Amerykę Południową a to nie jest świat białego człowieka i nie pasuje do przesiąkniętej za młodu „szczerbcową” ideologią „statuy wolności Libertasu”? Otóż chodzi o coś zupełnie innego ( chociaż nie wykluczałbym „miłości” wszechpolaków do murzynów i Indian). Wojciech Cejrowski wystąpił, bowiem w spocie wyborczym Marka Jurka i jako wolny obywatel postanowił, obok Kazimierza Ujazdowskiego, prof. Chrzanowskiego i Jarosława Sellina ,poprzeć kandydata, którego program jest mu najbliższy. Cejrowski nie wiedział jednak, że w „Libertas TV”, które zaczyna przypominać Liberty City z gry GTA, nie wolno wypowiadać się pozytywnie o nikim innym poza przedziwnym prawicowo- postkomunistycznym tworem Ganleya.
Działania Farfała są o tyle ciekawe, że nawet TVN, który jest bombardowany prośbami gejów by wyrzucić homofoba Cejrowskiego z TVN Style, nie posuwa się do łamania wolności słowa. Może więc Farfał pragnie pozyskać gejowski elektorat dla Libertasu? A więc wszystko wciąż wskazuje na to, że wysłany przez Giertycha do Sikorskiego sms ze zdaniem „ dorżnęliśmy watahę w telewizji” był naprawdę tylko proroctwem i niewinnym żartem, bo przecież Giertych z działaniami Farfała ma wspólnego tyle co Michael Corleone z pozbyciem się Fredo, czyli absolutnie nic. Działania Farfała nie są, rzecz jasna, na rękę Platformie, która przymykając oczy na libertasyzacją publicznych mediów wcale nie chciała wybudować konkurencji po prawej stronie braciom Kaczyńskim. W końcu Bender i Sobecka mogą swoimi wypowiedziami odebrać elektorat liberałom z Gdańska i nie zaszkodzą popieranemu przez Radio Maryja Pis-owi. Prezes Kaczyński też może się wściekać, bo uderzanie w Marka Jurka wcale nie przysporzy głosów jego partii. Farfał rulez! -jak mawiają hip-hopowcy.
Cała ta wszechszopka ma jednak jeden pozytywny aspekt. Może w końcu opinia publiczna przestanie utożsamiać bojówki Giertycha jako siłę prawicową. A wyborcy przekonają się, że ktoś kto pozbywa się z wizji ludzi o poglądach zbliżonych do Cejrowskiego, który w końcu jest ultra liberalnym- konserwatystą , musi być orężem w rekach postkomuny bądź narodowego socjalizmu. A oba te odłamy ideologii Karola Marksa z prawicowością nie mają wiele wspólnego.
Źródło:
Dziennik