Łukasz Adamski
Rozmowa z Markiem Jurkiem o aktualnych sprawach moralno-etycznych w miesięczniku "Opcja na prawo", nr 7-8/2009
Niedawno na Uniwersytecie kardynała Stefana Wyszyńskiego odwołano (po protestach „Gazety Wyborczej”) dyskusję z udziałem dr. Paula Camerona, który otwarcie mówi o homoseksualizmie jako o dewiacji. Kilka dni temu przyznano doktorat honoris causa na katolickim Uniwersytecie Notre Dame aborcjoniście Barackowi Obamie. Czy katolicy, którzy powinni walczyć z cywilizacją śmierci, dają sobie coraz częściej zakładać na usta kaganiec poprawności politycznej?
To fatalna decyzja UKSW. W czasie gdy Ojciec Święty jest atakowany przez polityczne środowiska homoseksualne, polski katolicki uniwersytet zamiast solidarności z Papieżem, przyjęcia na siebie części kierowanych przeciw niemu ataków, ulega naciskom „Gazety Wyborczej”. Natomiast decyzja władz Notre Dame wywołała duże poruszenie w amerykańskim życiu katolickim. Amerykańscy biskupi apelowali wiele razy, by nie honorować na uczelniach katolickich osób publicznie występujących przeciw prawu moralnemu. Barack Obama już pierwszym aktem swojej prezydentury przywrócił finansowanie antyludnościowych programów ONZ. Oba wydarzenia potwierdzają raz jeszcze potrzebę katolickiego nonkonformizmu. Musimy zawsze pamiętać, że zasady Dekalogu są bardziej realne od politycznego matrixa.
Ale część katolików popiera tzw. kompromis aborcyjny…
Wielu ludzi zapomina o tym, że w Evangelium Vitae Jan Paweł II zobowiązał nas nie tylko do obrony życia, ale wyraźnie powiedział, że żadnemu katolikowi nie wolno aprobatywnie wyrażać się o prawie aborcyjnym. A u nas, niestety, apologetów „kompromisu życia” nie brakuje.
Stany Zjednoczone były do niedawna dla ruchów pro-life ostatnią ostoją normalności. Mimo kontrowersji związanych z prezydenturą Georga W. Busha, należy pamiętać, że był on wielkim obrońcą życia nienarodzonego. Teraz zaś prezydentem jest człowiek, który głosował w Senacie za aborcją przez częściowe urodzenie, czyli najbardziej barbarzyńską formą eksterminacji nienarodzonych dzieci. Czy wybór Obamy zlaicyzuje Amerykę?
Do tej pory istniała zasadnicza różnica między Zachodnią Europą a Stanami Zjednoczonymi. Wybór Obamy ją zmniejsza, ale nie znosi. W USA widzieliśmy na wielką skalę ruch oporu wobec kontrkultury śmierci. W Europie zachodniej (z wyjątkiem Irlandii) takiego oporu nie było. Dzisiaj w tym sporze górę biorą przeciwnicy cywilizacji życia. Jednak jestem przekonany, że w Ameryce chrześcijańskie zaangażowanie polityczne nie zgaśnie, bo opinia chrześcijańska jest tam bardzo silna. Jest to, oczywiście, niewielka pociecha, skoro przez parę lat prawo do życia może zostać w sposób zasadniczy osłabione.
Obama różni się jednak od lewicowych polityków europejskich, takich jak np. Zapaterro, ponieważ podpiera swój liberalizm chrześcijaństwem. Dowodem na to są jego słowa: „Chrześcijanin nie może przejść obojętnie wobec ograniczenia praw kobiet do decydowania o sobie”. Czy Obama, deklarujący się jako chrześcijanin, jest groźniejszy w walce z chrześcijańskimi wartościami niż laiccy politycy europejscy?
Będąc w ubiegłym roku w Hiszpanii, miałem wrażenie, że psychologicznie to jest ten sam wybuch wrogości antychrześcijańskiej, jaki Hiszpania przeżyła na początku lat 30. ubiegłego wieku, że to ta sama rewolucja – tyle że dziś kontrrewolucja jest bez porównania słabsza. Sytuacja w Hiszpanii jest bardzo poważna. Natomiast w Ameryce czas pokaże, czy silniejsze okażą się działania prezydenta Obamy odrzucającego cywilizację życia, czy zaangażowanie jej obrońców. Pierwszym testem będą pewnie wybory do Kongresu w przyszłym roku. Natomiast obie sprawy pokazują konieczność zaangażowanej ortodoksji na wszystkich płaszczyznach życia. Najważniejsza jest w planie wiary. Każdy świadomy chrześcijanin powinien wyznawać wiarę Kościoła, a nie swoje mniemania. Natomiast zaangażowana ortodoksja musi mieć też niezbędny wyraz na planie moralnym i po prostu bronić sprawiedliwości, dobra wspólnego i natury ludzkiej, takiej jaka jest. Zamęt w świecie chrześcijańskim nie zwalnia nas z odpowiedzialności, przeciwnie – zwiększa ją.
Bibiana Aido, hiszpańska minister ds. równouprawnienia, stwierdziła wprost, że „13-tygodniowy płód jest żywą istotą, ale nie istotą ludzką”, po czym dodała, że dla niej życie ludzkie nie ma żadnej wartości do czasu narodzin. To już jawna kpina z życia ludzkiego.
Aborcjonizm jest najgroźniejszą ideologią dyskryminacji, z jaką mamy dzisiaj do czynienia. Najgroźniejszą, bo najbardziej wpływową.
(...)
Źródło: "Opcja na prawo"
Całość: W bieżącym miesięczniku "Opcja na prawo", nr 7-8/2009