Polska opinia publiczna – po miesiącach sporów – jest dziś wyraźnie przeciwna likwidacji narodowej waluty. Nie zmienia to faktu, że wojna podjazdowa przeciw złotówce trwa. Premier zapowiedział likwidację własnego pieniądza do RP 2015, a więc w przyszłej kadencji Parlamentu. Opozycja PiS milczy, podczas gdy jasne stwierdzenie, że PiS w przyszłej kadencji Sejmu nie zgodzi się na zmianę art. 227 Konstytucji (wystarcza do tego 154 głosów w Sejmie) przecięłoby problem i jednocześnie umieściło w centrum debaty publicznej sprawę naprawdę strategiczną dla przyszłości Polski.
O ile premier Tusk po roku milczenia (a milczał o euro nawet w Krynicy, gdzie rok wcześniej zapowiedział likwidację złotego) otwarcie powrócił do ataku na narodowy pieniądz, o tyle obóz prezydencko-opozycyjny działa bardziej dyskretnie – choć może bardziej efektywnie, bo na polu opinii publicznej. Bank Narodowy, kierowany przez jednego z najbliższych współpracowników Prezydenta, przygotował właśnie szeroko kolportowaną (jako załącznik do gazet) broszurę propagandową na temat pożytków pożegnania złotego. A TVP (będąca dziś kondominium PiS-SLD) w przedwczorajszych „Wiadomościach” nadała materiał o „korzyściach” płynących z porzucenia korony przez Słowację. Prawda tymczasem jest taka, że Słowacja po wprowadzeniu euro doświadczyła największego w naszej części Europy spadku dochodu narodowego, straciła jedną czwartą eksportu, ponad 3 % Słowaków straciło pracę, a turystykę dotknął kryzys. Ale jeśli zwykłe fakty przemawiają przeciw euro – potrzebne są eurofakty. I tymi będziemy zasypywani tym bardziej – im bardziej Polacy będą obstawać przy zachowaniu naszego pieniądza.
Skomentuj - Blog Marka Jurka, styczeń 2010 r.