Koniec konfliktu toruńskiej rozgłośni z prezydentem. - Waśnie idą w kąt. Realny wybór to Lech Kaczyński albo kandydat PO - mówi nam polityk PiS
W weekend chęć kandydowania na prezydenta ogłosił Marek Jurek. Radio Maryja oddało mikrofon Antoniemu Macierewiczowi (PiS), który do Jurka zniechęcał, a Lecha Kaczyńskiego wychwalał. Poseł uderzył też w potencjalnych kandydatów PO: Bronisławowi Komorowskiemu wypomniał związki z WSI, a Radosławowi Sikorskiemu - uległość wobec "środowisk agenturalnych".
Audycją "Polska pośród afer, komisji śledczych i sporów: kto na prezydenta?" zaczęła się walka o głosy słuchaczy Radia Maryja.
- Kto poza prezydentem Kaczyńskim mówi o sprawach społecznych? O biedzie? O prawach robotników? O stoczniach? O rolnikach? - pytał Macierewicz, częsty i lubiany przez słuchaczy gość radia. - Nikt poza urzędem prezydenckim o to nie zabiega. To oligarchiczno-komunistyczny twór, który się upasł na polskich pieniądzach i na rabunku własności, który z bezczelnością Sobiesiaka spycha wszystko, co słabsze, na margines. I jedynie urząd prezydencki stoi temu na przeszkodzie.
Wspieranie Jurka - b. polityka PiS, bliższego poglądami Radiu Maryja niż bardziej centrowy Lech Kaczyński - Macierewicz uznał za marnowanie głosów: - Jeżeli nie wesprzemy pana Lecha Kaczyńskiego, to możemy wszystko stracić.
Poparcie Kaczyńskiego to przełom w najnowszej historii Radia Maryja. Stacja wzywała do głosowania na niego w 2005 r., ale potem zaczął się konflikt. Prezydent podpadł - niechęcią do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, - ratyfikacją traktatu z Lizbony, - priorytetowym traktowaniem relacji z Ukrainą i Izraelem.
Rok temu prof. Bogusław Wolniewicz oskarżył prezydenta w radiu o "gorliwe wykazywanie się filosemityzmem".
W marcu 2007 r., podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim z okazji Dnia Kobiet, pierwsza dama Maria Kaczyńska podpisała petycję do parlamentu o to, by nie zaostrzał przepisów antyaborcyjnych. O. Tadeusz Rydzyk powiedział wówczas publicznie "nie nazywajmy szamba perfumerią", a Marię Kaczyńską - na zamkniętym wykładzie - porównał do czarownicy.
Sytuację dodatkowo komplikuje to, że "Naszemu Dziennikowi", gazecie o. Rydzyka, bliżej jest do Jurka niż do PiS. - Inna jest wrażliwość w Toruniu, inna w Rembertowie, gdzie jest redakcja "Naszego Dziennika" - mówi nam były polityk PiS. Wczorajszy "Nasz Dziennik" poświęcił Jurkowi i jego prezydenckim planom całą stronę.
Słuchacze, którzy dzwonili do Radia w ostatni weekend, przyjęli więc z oporami namowy Macierewicza.
- Pan prezydent powiedział, że status quo trzeba zachować w mordowaniu dzieci nienarodzonych. Polska nie pójdzie w tym kierunku! - mówił słuchacz. Inny powiedział: - Prezydent ma nikłe szanse, fajniejszym, konkretniejszym kandydatem byłby minister Ziobro.
- Pan Lech Kaczyński przestał być moim prezydentem. I sądzę, że przestał być prezydentem wszystkich, którzy na niego głosowali - podsumowała słuchaczka.
- Czy prezydent w sprawach takich jak traktat lizboński nie był zbyt mało pryncypialny? - pytał prowadzący audycję redemptorysta.
Macierewicz obiecywał poprawę: - W sprawach politycznych prezydent Kaczyński znakomicie się ze swej misji wywiązywał. I mam nadzieję, podobnie jak państwo, że w wymiarze katolickiej tożsamości narodu polskiego będzie nas reprezentował w przyszłej kadencji nieporównanie pełniej niż dotychczas.
Skąd ocieplenie między radiem a Pałacem? - Zaczął się rok wyborczy. Waśnie idą w kąt. Realny wybór to Lech Kaczyński albo kandydat Platformy - mówi "Gazecie" ważny polityk PiS.
A zwycięstwo kandydata PO to według PiS-owców gwarancja najgorszych nieszczęść. - Trzeba sobie zdawać sprawę z konsekwencji dla Polski. Będziemy mieli i premiera, i prezydenta z formacji liberalno-komunistycznej. To rozbije obóz patriotyczny - mówił w Radiu Maryja Macierewicz.
I zaatakował obu polityków, których wystawienie rozważa Platforma. - Jeden drugiego inwigilował na początku lat 90. To pan Komorowski jako wiceszef MON kierujący WSI autoryzował inwigilację, sprawę operacyjną "Szpak" przeciw Sikorskiemu - mówił Macierewicz.
Więcej uwagi poświęcił Sikorskiemu.
- Blok pookrągłostołowo-komunistyczy szuka nerwowo kandydata. Ludzie aspirujący do tego stanowiska składają deklaracje, licytując się na większą uległość wobec postulatów komunistycznych - uznał. I dodał: - Słyszałem, jak pan Sikorski deklarował: "W MSZ trzymałem wielu ludzi, którzy byli agentami, związanymi z komunistycznymi służbami. Oni są nam bardzo potrzebni".
- Jestem przekonany, że wybory prezydenckie przełamią monopol ludzi wyrosłych z Okrągłego Stołu i pozwolą wrócić do budowy IV RP - oznajmił na koniec Macierewicz.
- Oby tak było - podsumował redemptorysta o. Jacek Cydzik. - Dziękuję i życzę sukcesów w tych zamierzeniach.
- Radosław Sikorski zarzuty Macierewicza wobec Komorowskiego skomentował krótko. - Bronek może go pozwać, bo teczka "Szpak" była kompletowana w latach 1992-95, gdy Bronek nie miał z tym nic wspólnego.
Na zarzut, że miał deklarować, iż w MSZ "trzyma agentów", odpowiedział: - Mówię, że przez 20 lat wolnej Polski ludzie sami się zweryfikowali tym, co dla niej lub przeciw niej robili.
Źródło: Gazeta Wyborcza