Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski
NLP - Narodowa Liga Polityków. Tak Marek Jurek, były marszałek Sejmu, lider Prawicy Rzeczpospolitej i kandydat na prezydenta określił polską debatę publiczną. - Politycy rozmawiają między sobą, a nie o sprawach ważnych dla Polski. - Politycy stawiają sobie zarzuty, a dziennikarze idą w trop za tym - ocenia były marszałek.
Debata publiczna omija ważne tematy - uważa rozmówca Programu Pierwszego. Zdaniem Marka Jurka, trzeba rozmawiać o tym, czy wprowadzić w Polsce euro, jakich sędziów wysyłać do Strasburga, a nie o dowcipach posła Palikota.
>>> Jurek: Debata omija ważne tematy (713,24 KB)
Trzeba chronić Polaków na Białorusi. - Pan Łukaszenka powinien wiedzieć, że każde uderzenie w mniejszość polską będzie wiązało się z dotkliwymi konsekwencjami - mówi Marek Jurek. I zastrzega, że te reakcje nie mogą ograniczać kontaktów Białorusinów z Zachodem. Lider Prawicy Rzeczpospolitej uważa, że obecna sytuacja na Białorusi jest testem dla europejskiej polityki solidarności. Jego zdaniem, w interesie Polski jest wspieranie działalności opozycji demokratycznej w tym kraju. Nasze władze powinny też starać się zaangażować w jak największym stopniu polityków unijnych w wywieraniu presji na reżim Łukaszenki.
- W polityce PiS-owskiej jest taka kultura, żeby natychmiast uderzać w każdą rzecz, którą można oponentów zaatakować - mówi lider Prawicy Rzeczpospolitej. Obaj panowie Kaczyński i Giertych mają ogromną łatwość do oskarżycielskich wypowiedzi. To atrakcyjne dla mediów, ale mówić trzeba o twardych faktach. A tego rodzaju szum jak wypowiedzi o hakach dezorientuje tylko opinię publiczną. - Niech panowie wyjaśnią sobie wątpliwości na sali sądowej, tak jak zapowiedzieli - mówi Jurek. I zapewnia, że kiedy sprawował funkcje państwowe nic nie wiedział o żadnych hakach.
>>> Jurek: Kaczyński i Giertych łatwo rzucają oskarżenia (466,87 KB)
Czytaj więcej informacji Polskiego Radia
Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: Marek Jurek, były Marszałek Sejmu, lider Prawicy Rzeczpospolitej i od 13 lutego kandydat na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej, bo tego dnia padła deklaracja z pana strony.
Marek Jurek: W sobotę ostatnią.
K.G.: W sobotę. Panie marszałku, zacznijmy może od pewnego skrótu, którego pan używa na swoim blogu. To chyba literówka jest, jeśli się nie mylę, musimy to potem sprawdzić: NLP.
M.J.: Nie, to nie literówka, tylko żeby brzmiało podobnie do NHL, NFL albo NBA, to znaczy amerykańskich lig sportowych, które tym różnią się od lig w Europie, że tam się nie awansuje z niższej ligi do wyższej, nie ma takiej normalnej cyrkulacji i konkurencji, tylko 40 firm się dobiera, konkurują między sobą i ogłaszają, że są to główne mistrzostwa, że mają pieniądze...
K.G.: Mało tego, po zakończeniu sezonu najsłabsi mają prawo wyboru tych najlepszych, którzy właśnie do ligi wchodzą.
M.J.: Że mają pieniądze, to mogą nadać temu rangę narodową. W Polsce podobnie dzieje się z debatą publiczną, dlatego że ona omija bardzo wiele istotnych tematów tylko dlatego, że politycy tak naprawdę mówią między sobą, głównie stawiają sobie zarzuty, a dziennikarze idą w trop za tym. Ja to nazwałem „narodową ligą polityków” i uważam, że musimy rozmawiać o takich sprawach, jak na przykład: w jaki sposób stawiać polskie interesy na forum Unii Europejskiej?; czy mamy zrezygnować ze złotego, czy – jak ja uważam – wręcz przeciwnie, zachować go na wiele najbliższych lat?; na czym ma polegać polska polityka praw człowieka?; jakich sędziów powinniśmy wysyłać do Strasburga, do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, czy takich sędziów, którzy będą głosować za takimi wyrokami, jak wyroki w sprawie krzyży, czy przeciwko Alicji Tysiąc, czy przeciwnie – sędziów, którzy będą realizować dziedzictwo Jana Pawła II? To są zasadnicze wybory i o tym znacznie mniej rozmawiamy niż na przykład o dowcipach posła Palikota.
K.G.: Pan zdaje się jest przeciwnikiem takiego pojedynku Platforma Obywatelska – Prawo i Sprawiedliwość jako jedynego realnego, jedynego możliwego? Czy szuka pan swojej szansy właśnie...
M.J.: To są partie, które... To nie chodzi o szanse. Chodzi o zasady. To są partie, które w wielu istotnych sprawach dla Polski się zgadzają, razem na przykład zdegradowały pozycję Polski o 40% na forum Rady Europejskiej. Skoro Polska jest w Unii Europejskiej, potrzebuje instrumentów oddziaływania na tę strukturę, budowania europejskiej polityki i pytania o rzeczywiste zasady solidarności, stawiania postulatów. W tej chwili na przykład mamy sprawę białoruską i Polska potrzebuje instrumentów do tego, żeby być krajem liczącym się na forum unijnym. Tymczasem PO i PiS wspólnie zdegradowały Polskę o 40%. Najpierw bardzo krzyczały, że nigdy się na to nie zgodzą, że będą bronić zasad przyznanych Polsce w traktacie nicejskim, a później wspólnie to zrobiły.
Jeżeli chodzi o euro, niby tu jakieś różnice są, ale już zaczęli rozmowy o tym, jak zlikwidować pieniądz narodowy w drodze referendum, które byłoby kolejną okazją do podzielenia opinii publicznej. Tymczasem ja uważam, że jest to bardzo ważna instytucja, że jest to bardzo ważny instrument polskiej polityki gospodarczej, który będzie nam potrzebny przez wiele lat. Widzimy na Słowacji, która zrezygnowała z korony, jakie są skutki poddania się tak naprawdę kontroli Europejskiego Banku Centralnego, ale widzimy to również na Litwie, która formalnie jeszcze ma swój pieniądz, ale tak naprawdę jest już w Europejskim Korytarzu Walutowym i kurs lita jest kontrolowany z zewnątrz. To są sytuacje bardzo groźne dla państwa. Ja uważam, że złotówka przez wiele lat jeszcze pozostanie koniecznym instrumentem obrony poziomu życia w Polsce, obrony konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, wspierania eksportu wtedy, kiedy na przykład dochodzi do kryzysu na rynkach zewnętrznych, tak jak w tej chwili.
K.G.: A skoro wspomniał pan o Białorusi, panie marszałku, jak ta sprawa powinna być pana zdaniem rozegrana, tak, by członkom Związku Polaków na Białorusi, tym od Andżeliki Borys, nie działa się krzywda ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki?
M.J.: Myślę, że tutaj jako Polacy wszyscy jesteśmy generalnie zgodni. Chodzi tylko o to, żeby nasza polityka nie była zdominowana przez politykę pozorów właśnie, deklaracji, gromkich haseł, żeby...
K.G.: Czyli na razie jest pozorna pana zdaniem?
M.J.: Nie, ja mówię o tym, co będzie, że wszyscy się zgadzamy co do tego, co powinno być. Czyli po pierwsze należy natychmiast reagować i rejestrować każdy fakt naruszenia praw Polaków. To, że za każdym razem dzień po dniu, kiedy Andżelika Borys była aresztowana, wiedzieliśmy od razu, to jest duża zasługa polskich mediów, dlatego że tutaj media działają, ale też dobrze, że politycy na to reagują od razu.
Druga rzecz – należy bardzo elastycznie za każdym razem, kiedy prawa Polaków są ograniczane, Polska powinna... nawet nie chodzi o działanie spektakularne, ale udzielać większego wsparcia białoruskiej opozycji. Po prostu po to, żeby pan Łukaszenka wiedział, że każde działania przeciwko Polakom będą utrudniać jego sytuację polityczną. To nie są rzeczy bardzo trudne, żeby gdzieś na granicy Polesia czy na Łotwie uruchomić nowy nadajnik radiowy Radia Racja i tak dalej. Jeżeli dyktator z góry będzie wiedział, że każde uderzenie w prawa Polaków spowoduje realne pogorszenie jego sytuacji politycznej, to będzie coś, co będzie tak naprawdę naszych rodaków chronić.
I trzecia rzecz to jest ważny program uzgodniony między prezydentem a ministrem spraw zagranicznych, ja mu udzielam poparcia, działań na forum europejskim, dlatego że tak naprawdę to, co się dzieje z naszymi rodakami na Białorusi, to jest test na europejską politykę solidarności. Skoro Unia Europejska chciała zwiększenia kompetencji zewnętrznych, a wśród jej zasad jest wspieranie demokracji na swoich obrzeżach po to, żeby tworzyć po prostu bezpieczne otoczenie międzynarodowe krajów, które do Unii należą, no to powinna w obronie Polaków wystąpić i to skutecznie. I tutaj ten plan działań, który rysuje pewną możliwość dotkliwych działań dla reżimu białoruskiego, jest bardzo istotny. Z tym, że ja mam jedno zastrzeżenie – że wszystkie nasze działania powinny zmierzać do tego, żeby w reakcji utrudniać sytuację polityczną tych, którzy podjęli decyzję, czyli tych autokratycznych władz białoruskich, ale nie uderzać w kontakty Białorusi ze światem zachodnim, dlatego że te kontakty zwykłych ludzi, Polaków, Białorusinów ze światem zachodnim one na dłuższą metę będą prowadzić do zmian na Białorusi.
K.G.: Wróćmy na chwilę na nasze, wyłącznie nasze polskie polityczne podwórko. Będziemy mieli interesujący proces, zapowiada się Jarosław Kaczyński kontra Roman Giertych.
J.M.: No tak, tak, słyszałem.
K.G.: Pan nigdy nie był dopuszczany do takich tajemnic jako marszałek sejmu, jeszcze wtedy jako członek Prawa i Sprawiedliwości?
J.M.: Nie, ja...
K.G.: Nie brał pan udziału w żadnych tego typu spotkaniach, na których padały jakieś sugestie, propozycje, że może coś na kogoś?
J.M.: Nie, nie, na pewno jest coś takiego, że czym innym jest w polityce pisowskiej taka kultura natychmiastowego uderzania w każdą rzecz, o którą można oponentów zaatakować. Na przykład była sprawa, ona była zupełnie jawna, tego, w jaki sposób zareagować na te spóźnione oświadczenia majątkowe kilkunastu czy kilkudziesięciu samorządowców w Polsce. Niektórzy uważali, że z tego powodu trzeba przeprowadzić natychmiast wybory powtórne na 1/6 terytorium kraju, ja uważałem, że to była bzdura, ale to w żadnym wypadku nie były żadne „haki”. Tę sprawę panowie będą musieli sobie wyjaśnić na sali sądowej, skoro obie strony zamierzają się skarżyć – i premier Kaczyński, i premier Giertych, natomiast...
K.G.: Ale pan przyznaje rację którejś ze stron na podstawie własnej wiedzy?
M.J.: Nie, ja tylko stwierdzam, ja w tej sprawie nie mogę się wypowiadać, w żadnym wypadku nie mogę potwierdzić tych rewelacji o tych „hakach”. Natomiast myślę, że obaj panowie – i Jarosław Kaczyński, i Roman Giertych – mają ogromną skłonność do takich łatwych, oskarżycielskich wypowiedzi. I to w gruncie rzeczy tworzy tylko taki niepotrzebny szum w naszej polityce. Na pewno przykuwa uwagę, bo jeżeli ktoś lubi występować na sali sądowej, zwrócić uwagę na swoją akcję, to jest na pewno atrakcyjne. Wczoraj widzieliśmy w tej sprawie i Jarosława Kaczyńskiego, i Romana Giertycha w mediach, ale ja uważam, że mówić należy o twardych faktach, jeżeli stawia się komuś zarzuty, to mówić, co się zarzuca, czego się domaga, a tego rodzaju szum on tylko tak naprawdę rozstraja nasze życie publiczne.
K.G.: O panu znalazłem taką opinię, że pan może być spokojny w kontekście swojego kandydowania na urząd prezydenta, bo jako że pana szanse na II turę są niewielkie, to pewnie nic się na pana nie znajdzie.
M.J.: Panie redaktorze, ja myślę, że my jesteśmy dopiero na początku kampanii wyborczej i tak naprawdę jak pan uważa, kto w tej chwili ma szanse na tę II turę? Dlatego, że mówi się o tych dwóch partiach, natomiast kampania wyborcza będzie długa, ona będzie trwała 7 miesięcy i ona...
K.G.: Właśnie, mówimy o partiach, ale jeszcze nie mówimy o kandydatach tych partii...
M.J.: Otóż to. I ona będzie miała...
K.G.: ...bo ich tak naprawdę nie ma oficjalnie.
M.J.: Widzieliśmy, jak bardzo notowania poparcia społecznego zmieniła już rezygnacja premiera Tuska. Tak że ja uważam, że ta pozycja sondażowa, z której zaczęła się moja kampania, dlatego że ja mówię o poparciu sprzed deklaracji sobotniej, to znaczy piątego, szóstego miejsca, jest dobrą pozycją do tego, żeby walczyć o jak najlepszy wynik i o wejście do II tury. To jest sprawa otwarta. Myślę, że szanse, z jakimi zaczynam swoją kampanię, są dzisiaj pewnie zbliżone gdzieś do marszałka Szmajdzińskiego, a pewnie, mimo że statystycznie zbliżone do kandydatów PSL-u, to akurat ta partia, która ma dobrą pozycję, udział w rządzie i tak dalej, nigdy nie przekroczyła progu 10% w wyborach prezydenckich, chyba nawet ośmiu.
K.G.: A tak poza tym nawet miejsce piąte czy siódme to bardzo dobry wynik. Nasze biatlonistki tak się wczoraj cieszyły, że jeszcze takiego sukcesu w życiu nie osiągnęły. I to na igrzyskach.
M.J.: Panie redaktorze, kampania dopiero się zaczyna, będziemy bardzo ciężko pracować. Prawica Rzeczpospolitej jest piątą partią, natomiast zaufanie społeczne, którego ja doświadczyłem choćby po ogłoszeniu mojej decyzji, jest na tyle duże, że będę walczył o jak najlepszy wynik. No i jedno jest w tym wszystkim pewne – że ludzie, którzy będą chcieli poprzeć moją kampanię, mogą mieć pewność, że to będzie głosowanie rzeczywiście za zmianą w polskiej polityce. Bo to, o czym rozmawialiśmy na początku, ta „narodowa liga polityków” odbijających między sobą oskarżenia jak piłkę bilardową, to jest rzecz, która być może części opinii publicznej odpowiada, ale wielu Polaków jest tym bardzo zmęczonych, oczekuje polityki poważnej, odpowiedzialnej, opartej na zasadach, opartej na przekonaniach i przede wszystkim takiej polityki, gdzie politycy są serio, poważnie życiowo zaangażowani w to, o czym mówią.
K.G.: Marek Jurek, były Marszałek Sejmu, lider Prawicy Rzeczpospolitej, kandydat na prezydenta, gość Sygnałów. Dziękuję bardzo.
M.J.: Dziękuję, dobrego dnia.
Źródło: Polskie Radio Posłuchaj