Na koniec dzisiejszego „Śniadania w Radio Zet” Monika Olejnik zacytowała antykatolicki bluzg posłanki Senyszyn, który jeszcze „poprawił” goszczący z Brukseli Marek Siwiec. Na moje stwierdzenie, że Kościół – w sprawie przestępstw pedofiliskich – wykazał bezprecedensowy (w skali społecznej) samokrytycyzm, panowie Palikot i Siwiec (wraz z prowadzącą) zareagowali jakby reakcja przeciw jawnej nienawiści antykatolickiej oznaczała bagatelizowanie przestępstw popełnionych przez duchownych. Otóż trzeba powiedzieć jasno – to my, chcący żyć po katolicku chrześcijanie, na czele z księżmi dążącymi do świętości, będziemy najbardziej za to płacić i pokutować. Bo my zawsze bronimy Świętego Kościoła. A te przestępstwa nie powinny w żaden sposób być przykrywane korporacyjną solidarnością, ubierającą się w ochronę dobrego imienia Kościoła. Powinny być ujawniane i karane, a solidarność katolicka powinna w pierwszym rzędzie odnosić się do najmniejszych i najbardziej ufających Kościołowi.
Nie zmienia to faktu, że działania podejmowane przez Ojca Świętego nie mają żadnego odpowiednika w reakcjach na ujawniane przypadki pedofilii w środowiskach artystów i psychologów. Całe szczęście, że wobec tych środowisk nie buduje się para-rasistowskich stereotypów, które konstruuje się w stosunku do Kościoła. Ale na przykład dla korporacyjnej obrony Polańskiego, czyli udowadniania, że pedofilia to nie pedofilia, że dziecko można wykorzystywać, skoro wydaje się zdemoralizowane – nie ma żadnego usprawiedliwienia.
I jest też taka dziwna prawidłowość – najwięcej ataków na Kościół Katolicki pojawia się w okresie Męki Pańskiej. Pan cierpi więc potrójnie – za grzechy tych, którzy go zdradzili, cierpieniem ich ofiar, i z tymi, którzy z tego powodu są niewinnie atakowani.
Skomentuj - Blog Marka Jurka, marzec 2010 r.