Beatyfikacja ks. Popiełuszki potwierdziła jeszcze raz starą prawdę, że na wierność zasadom, a nawet więcej – na świętość, dobry jest każdy czas. Ludzie miewają pretensje, że urodzili się w niesprzyjającym okresie.
Są podobni do bajkowej księżniczki, której przeszkadzało nawet ziarnko grochu. Tymczasem kontekst historyczny może mieć wpływ tylko na cenę, którą trzeba zapłacić. Nigdy jednak nie jest w stanie odebrać możliwości trwania przy wyznawanych zasadach. W przypadku błogosławionego Jerzego ceną było życie. Ale beatyfikacja dobitnie potwierdziła, że cena nie była zbyt wygórowana.
Powyższa konstatacja przyszła mi na myśl w związku z pytaniami, jakie zadaliśmy kilku kandydatom na prezydenta. Okazało się – co nie było większym zaskoczeniem – że dwaj główni pretendenci do najwyższego urzędu w państwie, tj. Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski, głoszą poglądy nie zawsze zgodne z nauką Kościoła.
Jaskrawo widać to przy odpowiedzi na pytanie dotyczące stosowania procedury in vitro, kiedy kluczą i uciekają od jasnej deklaracji (szczegóły na str. 16–21). Albo tak myślą, albo też boją się wysokiej ceny, jaką być może przyszłoby im zapłacić w wyborach.
Jedynym przepytywanym przez nas kandydatem, który nie ma kłopotu z pełną obroną wartości chrześcijańskich, jest Marek Jurek. W przeszłości, ustępując z funkcji marszałka Sejmu, zapłacił wysoką cenę za swoją konsekwencję.
Źródło: artykuł z numeru 23/2010 Gość Niedzielny