Badania GUS wykazują też, że już 17,7 proc. rodzin ma poczucie zagrożenia biedą, 8,8 proc. zalega z opłatami za czynsz, mogą więc w najbliższym czasie zasilić armię bezdomnych. - Skierowanie do noclegowni nie powinno być jedynym sposobem pomocy bezdomnym
Zapobieganie bezdomności kosztuje siedmiokrotnie mniej niż leczenie jej skutków. Społeczeństwo łoży na utrzymanie schronisk i noclegowni, na opiekę medyczną dla tych ludzi. To nie wszystko: podopieczni nie pracują, nie płacą podatków. Modelowa pomoc społeczna powinna się opierać na trzech filarach: noclegowniach; całodobowych schroniskach, pomoc w podjęciu pracy; wreszcie na hotelach socjalnych, które powinny się stać pomostem między bezdomnością a stałym miejscem zamieszkania. Schroniska, mają być centrami "aktywizacji życiowej", miejscem, gdzie ludzie ci mogliby się przekwalifikować, a jednocześnie odzyskać wiarę we własne siły.
Nasz stosunek do bezdomności można określić mianem wielkiej, zbiorowej hipokryzji. Przypominamy sobie o tym zjawisku dopiero wówczas, gdy przychodzą mrozy i ludzie zaczynają umierać na ulicach. Pomoc dla nich ogranicza się wówczas do znalezienia kąta oraz przygotowania ciepłego posiłku i odzieży. Tymczasem znaczna część tych ludzi deklaruje wolę wyrwania się z zaklętego kręgu, w jakim się znaleźli. Trzeba im tylko umiejętnie pomóc. W Polsce nie ma klimatu zachęcającego do odnoszenia się do bezdomnych z szacunkiem. Gdy w telewizji mówi się o zamarzniętych z powodu nadużycia alkoholu, umacnia to negatywny obraz tej grupy społecznej. Spada też wrażliwość polityków, którzy po wygranych wyborach często zapominają o składanych obietnicach.
Najwyższy czas, aby dopracowano się jednolitego programu profilaktyki, nastawionego także na likwidację społecznej znieczulicy. Działania te powinny objąć zarówno udzielanie zapomóg, dopłaty do czynszu i energii, jak i pomoc w przekwalifikowaniu się, znalezieniu nowego miejsca pracy, zamianie mieszkania na tańsze czy też pomocy psychologicznej w sytuacjach kryzysowych, które mogą prowadzić do rozpadu więzi rodzinnych. Zaledwie w 10 proc. gmin służby socjalne pomagają bezdomnym w załatwieniu stałego miejsca zamieszkania lub przeciwdziałaniu jego utracie. Niestety, sporo organizacji pozarządowych postępuje podobnie. To zła metoda, utrwalająca patologię. Ludzie, którzy przez długi czas pozostają bezdomni, przyzwyczajają się niejako do tego, zaczynają ten stan akceptować, nie widząc innego sposobu życia.
Liczba bezrobotnych w województwie świętokrzyskim według stanu na 30.09.2010r. wyniosła 79.208 osób, w tym:
• 18.447 bezrobotnych do 25 roku życia (23,3%),
• 41.261 bezrobotnych kobiet (52,1%),
• 42.040 bezrobotnych zamieszkałych na wsi (53,1%),
• 66.755 bezrobotnych bez prawa do zasiłku (84,3%),
• 12.453 bezrobotnych z prawem do zasiłku (15,7%),
• 3.835 bezrobotnych niepełnosprawnych (4,8%).
Propozycja:
Polityka nastawiona na tworzenie nowych miejsc pracy. Prace użyteczne społecznie głównie w branży remontowo-budowlanej, tworzenie hoteli socjalnych, pomoc w remoncie mieszkań najuboższym mieszkańcom.
Zatrudnienie i aktywizacja zawodowa są realną możliwością dla ludzi bezdomnych, jeśli odpowiednie wsparcie zostanie zabezpieczone. Polityki zatrudnienia dla grup marginalizowanych i wykluczonych społecznie powinny być wdrażane z uwzględnieniem wielorakich barier w zatrudnieniu ludzi doświadczających bezdomności, włącznie z brakiem dostępu do adekwatnego, dostępnego i osiągalnego mieszkalnictwa. Źle skonstruowane systemy wsparcia finansowego, z powodu ryzyka utraty świadczeń, mogą tworzyć bariery dla ludzi bezdomnych poszukujących pracy na wolnym rynku. Podjęcie pracy musi być opłacalne dla ludzi bezdomnych, którzy są gotowi do jej wykonywania. Posiadanie możliwości połączenia świadczeń społecznych z dochodem pochodzącym z pracy w okresie inicjującym zatrudnienie może być niezbędne dla utrzymania pracy. Ludzie, którzy nie są gotowi do podjęcia zatrudnienia muszą mieć zagwarantowany dostęp do adekwatnego minimalnego przychodu i świadczeń socjalnych.