Z przewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej Markiem Jurkiem rozmawia Jacek Dytkowski

Czy mamy konflikt wewnątrz PiS?
- Konflikt widać gołym okiem. Widzimy trudności w komunikacji i współpracy politycznej premiera Jarosława Kaczyńskiego z jego współpracownikami. Łatwo również dostrzec, że PiS zamienia się w neo-PC (Porozumienie Centrum). Innymi słowy, partia, która miała jednoczyć różne nurty prawicy, zamienia się w partię czysto wyborczą radykalnej centroprawicy, która przyciąga uwagę opinii publicznej konfliktami politycznymi w rodzaju ataków-niedomówień wobec Radosława Sikorskiego czy konfliktu o wicemarszałków.

Poseł PiS Paweł Zalewski nazwał ten konflikt "sporem o przyszłość"...
- Myślę, że jest to przede wszystkim spór o sposób kierowania partią, reakcja na brak duchu dialogu ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Dziś premier ma żal o publiczne formułowanie pretensji, ale ja rok temu przez wiele tygodni dyskutowałem z Jarosławem Kaczyńskim w całkowitej dyskrecji o polityce partii, również wtedy, gdy do niego pisałem, i to też nie dało żadnych rezultatów. A spór publiczny właśnie w sprawach ochrony życia wyciągnęło na forum publiczne środowisko najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Zarzuty, które dziś stawiają swoim krytykom, powinni - jeżeli mają dobrą pamięć - postawić sami sobie. Ale okoliczności, w których środowisko Prawicy Rzeczypospolitej odeszło z PiS, były wyraźnie odmienne od dzisiejszej sytuacji. Opuściliśmy partię nie dlatego, że oczekiwaliśmy jakiegoś szczególnego udziału w decyzjach Jarosława Kaczyńskiego, ale dlatego, iż on wyłączył ze swojej polityki sprawy cywilizacji życia. Oczekiwaliśmy, że zasadnicze postulaty środowisk katolicko-konserwatywnych będą traktowane serio. A więc nie był to spór o komfort pracy organizacyjnej, ale o zasady i cele polityki.

Jednym z głównych zarzutów w memoriale wystosowanym do premiera Kaczyńskiego jest "zanik kolegialnych procedur" w PiS...
- Oddaje to sytuację, którą znam, czyli absolutnie dominującą pozycję Jarosława Kaczyńskiego. Akceptowałem ten fakt tak długo, jak długo była nadzieja, że premier będzie wspierać swą władzą realizację wszystkich elementów programu PiS, tzn. będziemy budować silne państwo po to, by chronić prawa rodziny i ład moralny. Siła nie może być celem sama w sobie. Ale się okazało, co teraz jest bardzo widoczne w ostatnich wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego, że IV RP to głównie CBA i kontrwywiad, a to jest straszliwą redukcją zadań polityki, kosztem spraw najważniejszych, takich jak obrona zasad chrześcijańskich w Europie, praw rodziny, prawa do życia, swobód podatkowych rodzin, przełamania kryzysu demograficznego - tego wszystkiego, co stanowi nie tylko o moralnej treści polityki, ale po prostu o przyszłości Narodu.

Dziękuję za rozmowę.