Prawica Rzeczypospolitej wystawiła pełne listy w pięciu województwach: Mazowieckim, Świętokrzyskim, Małopolskim, Śląskim, Zachodniopomorskim. Otrzymaliśmy łącznie w tych województwach 73 tys. głosów, a więc o tysiąc mniej niż w wyborach europejskich przed półtora rokiem. Z wyjątkiem Mazowsza wszędzie odnotowaliśmy bardzo wyraźny wzrost poparcia w porównaniu z wyborami europejskimi (a na Pomorzu Zachodnim i na Kielecczyźnie – również w porównaniu z prezydenckimi). Niestety, mamy spadek głosów na Mazowszu. Z tym że np. na Mazowszu mamy dwóch kandydatów w drugiej turze w wyborach na wójtów gmin.
Nie są to oczywiście wyniki zadowalające, ale świadczą o utrwalaniu się stałego elektoratu Prawicy, który dziś można szacować na dwieście tysięcy przekonanych wyborców. Jest to tym ważniejsze, że obecne wybory były dla nas drugimi w roku i nie stać nas było tym razem nawet na kampanię czysto informacyjną. Wyborcy, którzy nas poparli musieli szukać naszych list na tylnych kartach biuletynów sejmikowych, za podanymi w pierwszej kolejności zarejestrowanymi komitetami ogólnopolskimi (i je znaleźli). Według badań demoskopijnych o wiele więcej ludzi myśli tak jak my, choć nie głosuje na Prawicę, kierując się „wybieralnością” wielkich partii. Przed wyborami prezydenckimi CBOS opublikował sondaże, wg których wśród ponad sześciu milionów wyborców kandydata PiS, było ponad 900 tys. traktujących naszą kampanię jako drugi wybór. Znacznie mniej, choć też ponad 100 tys. takich wyborców było wśród zwolenników obecnego rządu.
Kluczowe jest więc zmobilizowanie poparcia miliona wyborców, co otwiera drogę do bezpośredniego wpływu na politykę państwa. Jesteśmy znacznie bliżej tego celu niż myślą zapatrzeni w telepolitykę nasi krytycy.
Skomentuj - Blog Marka Jurka, grudzień 2010 r.