Konstytucja narodowa może być oparciem dla polityki europejskiej – ale niekoniecznie przez przepisy odnoszące się do Unii. Jak to działa – pokazali Francuzi w trakcie negocjacji Konstytucji dla Europy, a potem traktatu lizbońskiego. Na każdą propozycję wzmianki nie tylko o wartościach, ale nawet o chrześcijańskiej przeszłości Europy, odpowiadali twardym „non”. I powtarzali, że ich stanowisko nie będzie i nie może być inne, bo art. 1 Konstytucji francuskiej rozstrzyga, że Republika jest „laicka”. Formalnie uzyskali wsparcie jedynie Belgii, ale Europa ustąpiła, również te państwa, które formalnie domagały się wyraźnego zaznaczenia związków Europy z chrześcijaństwem. Nikt od Francuzów nie żądał uruchomienia „procesu dostosowawczego” i zademonstrowania gotowości do poświęceń dla Europy. Kotwica konstytucyjna, trzymająca Republikę na uwięzi laicyzmu – zadziałała.
Tym bardziej więc warto, by zaangażowanie Polski na rzecz wartości cywilizacji chrześcijańskiej znalazło również mocne zakotwiczenie konstytucyjne. By i Polska mogła powtarzać – tego się domagamy, bo tak nakazuje nam nasza Konstytucja. To silniejszy argument od rezolucji parlamentarnych, które politycy tak chętnie zapominają. (Choć bardzo dobrze, że te rezolucje były, bo dzięki temu możemy przypominać na czym polega zdefiniowana przez Państwo jako całość – polska racja stanu).
Dlatego właśnie Prawica Rzeczypospolitej (w naszym programie „Silna Polska dla cywilizacji życia”), postuluje, by w Konstytucji Rzeczypospolitej znalazło się wyraźne stwierdzenie, że „Polska na forum organizacji międzynarodowych, do których należy, działa na rzecz wartości cywilizacji chrześcijańskiej i kształtowania popierającej te wartości opinii międzynarodowej”.
Skomentuj - Blog Marka Jurka, grudzień 2010 r.