Jednym z najważniejszych (choć szybko pominiętych) wydarzeń roku jest wejście do władz województwa śląskiego autonomistów. Autonomistów, których lider uważa Ślązaków za mniejszość narodową. Pan Janusz Gorzelik ma ładną opozycyjną kartę, legitymowaną przez jego dzisiejszych przeciwników. Nie zmienia to faktu, że w życiu Śląska staje się swego rodzaju Anty-Korfantym. Wojciech Korfanty połączył śląskość i polskość, Jerzy Gorzelik chce je rozdzielić. Korfanty dokonał „rewolucji wyborczej”, doprowadzając do głosowania Polaków na „polski margines” zamiast na wielkie niemieckie Centrum. Jerzy Gorzelik, przekonując wielu mieszkańców Górnego Śląska do głosowania na listę autonomistyczną, dokonał analogicznego zwrotu w przeciwnym kierunku.
W dwudziestoleciu międzywojennym autonomia Górnego Śląska miała gwarantować polsko-niemieckie współżycie w tym regionie. Zostało to przekreślone przez politykę Niemiec (które nigdy nie uznały granicy z Drugą Rzecząpospolitą) oraz przez separatyzm niemieckich mniejszości żyjących poza granicami Rzeszy. Dziś problemem nie jest zakres decentralizacji w Polsce, ale wprowadzanie w świat władzy ruchu definiowanego w wyraźnej opozycji do polskości. Autonomiści zawdzięczają wyborczy sukces sobie, ale udział we władzy – przede wszystkim decyzjom premiera Tuska i posła Tomczykiewicza (lidera PO na Górnym Śląsku). Przywódcy PO podjęli tę decyzję mimo przeciwnych głosów postaci tak ważnych dla ich partii, jak Prezydent, profesor Buzek, nie mówiąc o opozycji wewnątrz reprezentacji PO w Sejmiku Śląskim. Na jednym z największych narodowych sukcesów XX wieku, jakim było odbudowanie jedności Górnego Śląska z Polską po trwającej od początku XIV wieku separacji – dzisiejszy polski rząd zrobił małą, ale wyraźną, kreskę. Pan Jerzy Gorzelik w Zarządzie województwa śląskiego dostał władzę realną: będzie odpowiadać za kulturę, edukację i współpracę międzynarodową.
Skomentuj - Blog Marka Jurka, grudzień 2010 r.