Dziś Jarosław Kaczyński ogłosił, że jednym z priorytetów Polski podczas jej prezydencji w Unii Europejskiej powinna być walka z prześladowaniem chrześcijan. Prezes PiS twierdził, że w ostatnim (dłuższym) okresie czasu wymordowano miliony chrześcijan. Pomijam fakt, skąd prezes ma wiedzę na temat liczby zabitych chrześcijan, ale faktycznie nie określił on dokładnie o jaki okres chodzi, więc jeśli przyjąć np ostatnie 2000 lat to na pewno liczba wskazana przez prezesa PiS może być bliska prawdzie. Dziwi mnie natomiast moment ogłoszenia tego problemu przez Jarosława Kaczyńskiego. Na przełomie 2010 i 2011 roku doszło do nasilenia antychrześcijańskich nastrojów. Zamorodowano w Tunezji polskiego misjonarza, dokonano zamachów w egipskich świątyniach, ale wówczas prezes Kaczyński miał inne sprawy na głowie. Jedynie Marek Jurek apelował by Polska na forum Unii zwróciła się o pomoc dla prześladowanych chrześcijan. Brak reakcji PO jest zrozumiały, ale czemu nie reagował PiS? Odpowiedź jest prosta, wtedy nie rozpoczęła się jeszcze kampania wyborcza.
PiS od dawna łudzi swoich wyborców tym, że walczy o interesy chrześcijan, że jego program jest zgodny z nauką Kościoła. Wczoraj podczas Marszu dla Życia i Rodziny Artur Górski zadeklarował, że jego partia poprze obywatelski projekt zakazujący całkowicie aborcji. Tylko dlaczego PiS nie głosował za tym rozwiązaniem podczas swoich rządów? Bał się stracić swoich wyborców o bardziej lewicowym spojrzeniu na Polskę? Możliwe, ale dlaczego mamy wierzyć, że teraz będzie inaczej? Dziś prezes PiS udaje obrońcę chrześcijan, ale jak dotąd nic w tej sprawie nie zrobił. Warto byłoby, aby za słowami prezesa w tym przypadku szły jakieś czyny, bo póki co o żadnych czynach mowy nie ma. Obawiam się, że skoro za kampanię wyborczą w PiS-ie odpowiada, między innymi, podobnie jak w 2005 roku, Jacek Kurski, to Jarosław Kaczyński znowu liczy na to, że ciemny lud to kupi. Ja natomiast mam nadzieję, że oświecony lud dostrzeże, dla kogo faktycznie obrona chrześcijan to nie tylko pusty slogan wyborczy...
Źródło: Skomentuj na Salon24.pl