- Radio Maryja przyjęło PiS z rezerwą. Te animozje były związane z bardzo niechętnymi wypowiedziami na temat Radia Maryja ze strony Jarosława Kaczyńskiego, który w latach 90. ostro atakował antyliberalne nastawienie stacji. Dopiero w 2005 r. udało się przełamać nieufność między PiS a RM. A potem poszło to znacznie dalej - mówi Marek Jurek, polityk prawicy, w rozmowie z Agatonem Kozińskim.
21 czerwca 1991 r. Radio Maryja otrzymało pierwszą koncesję na nadawanie w Toruniu. Dziś ta lokalna początkowo rozgłośnia to prawdziwa potęga. W jaki sposób przez 20 lat zmieniła ona Polskę?
Radio Maryja stało się najważniejszym medium katolickim w kraju i bardzo ważnym ośrodkiem opinii katolickiej. To jednocześnie bardzo silna stacja radiowa, jak pozostałe ogólnopolskie rozgłośnie prywatne
- RMF FM i Radio Zet.
Można zestawiać ze sobą te trzy radia?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała w 1994 r. tym trzem rozgłośniom koncesje ogólnopolskie. I wszyscy ci trzej nadawcy w ciągu półtorej dekady wykorzystali tę szansę i zbudowali bardzo mocną pozycję wśród odbiorców.
Ale wpływy polityczne Radio Maryja z tych trzech zdobyło największe. Tylko czy one nie są zbyt duże? Czy nadawca katolicki może tak jednoznacznie angażować się w politykę?
W latach 90. radio wywarło duży wpływ polityczny, ale jeszcze większy, zmieniając samą debatę publiczną. Po odzyskaniu niepodległości postkomunizm, wspierany przez wiele środowisk liberalnych, rozpoczął bardzo brutalny atak na Kościół, na wartości cywilizacji chrześcijańskiej, ale również na wartości odbudowywanego niepodległego państwa. Wiele środowisk określających się jako prawicowe unikało angażowania się w czynną obronę zasad chrześcijańskich. Natomiast wszystkim, którzy chcieli ich bronić, Radio Maryja dało możliwość wypowiedzi. Zwróciło uwagę na takie kwestie jak cywilizacja życia, wartości rodzinne, moralność publiczna. Radio Maryja pokazało, że te wartości podzielają miliony Polaków. I to Polakom o poglądach katolickich dało poczucie własnego miejsca i obecności w debacie publicznej.
Które nieustannie rosło.
Chyba szczytowy moment miał miejsce w roku 1996, kiedy rząd SLD obalił ustawę o ochronie życia (tak było, choć dziś się powtarza bajkę o nietykalnym osiemnastoletnim "kompromisie"). Radio Maryja zorganizowało wtedy ogromną manifestację w Warszawie. Ten pochód pokazał, jak ogromny oddźwięk wywołało radio w ciągu pięciu lat działalności, ale przede wszystkim, jak wielu Polaków staje po stronie zasad chrześcijańskich, po stronie cywilizacji życia.
Toruńska rozgłośnia niemal od początku budziła też mnóstwo kontrowersji, głównie z powodu przyzwolenia na poruszanie antysemickich i ksenofobicznych treści na antenie. Trudno uznać rozbudzanie takich emocji za działanie sprzyjające cementowaniu więzi społecznych.
Radio Maryja jako pierwsze na taką skalę zrealizowało format talk radio, stacji dającej mikrofon słuchaczom. Inni też to robili, tylko w mniejszej skali. I wszyscy mieli podobne problemy, gdy dzwonili słuchacze wygłaszający antykatolickie, antysemickie albo wrogie wobec całego życia publicznego tyrady. W takich sytuacjach dziennikarz często jest bezradny.
Można zestawiać ze sobą te trzy radia?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała w 1994 r. tym trzem rozgłośniom koncesje ogólnopolskie. I wszyscy ci trzej nadawcy w ciągu półtorej dekady wykorzystali tę szansę i zbudowali bardzo mocną pozycję wśród obiorców.
Ale wpływy polityczne Radio Maryja z tych trzech zdobyło największe. Tylko czy one nie są zbyt duże? Czy nadawca katolicki może tak jednoznacznie angażować się w politykę?
W latach 90. radio wywarło duży wpływ polityczny, ale jeszcze większy, zmieniając samą debatę publiczną. Po odzyskaniu niepodległości postkomunizm, wspierany przez wiele środowisk liberalnych, rozpoczął bardzo brutalny atak na Kościół, na wartości cywilizacji chrześcijańskiej, ale również na wartości odbudowywanego niepodległego państwa. Wiele środowisk określających się jako prawicowe unikało angażowania się w czynną obronę zasad chrześcijańskich. Natomiast wszystkim, którzy chcieli ich bronić, Radio Maryja dało możliwość wypowiedzi. Zwróciło uwagę na takie kwestie jak cywilizacja życia, wartości rodzinne, moralność publiczna. Radio Maryja pokazało, że te wartości podzielają miliony Polaków. I to Polakom o poglądach katolickich dało poczucie własnego miejsca i obecności w debacie publicznej.
Które nieustannie rosło.
Chyba szczytowy moment miał miejsce w roku 1996, kiedy rząd SLD obalił ustawę o ochronie życia (tak było, choć dziś się powtarza bajkę o nietykalnym osiemnastoletnim "kompromisie"). Radio Maryja zorganizowało wtedy ogromną manifestację w Warszawie. Ten pochód pokazał, jak ogromny oddźwięk wywołało radio w ciągu pięciu lat działalności, ale przede wszystkim, jak wielu Polaków staje po stronie zasad chrześcijańskich, po stronie cywilizacji życia.
Toruńska rozgłośnia niemal od początku budziła też mnóstwo kontrowersji, głównie z powodu przyzwolenia na poruszanie antysemickich i ksenofobicznych treści na antenie. Trudno uznać rozbudzanie takich emocji za działanie sprzyjające cementowaniu więzi społecznych.
Radio Maryja jako pierwsze na taką skalę zrealizowało format talk radio, stacji dającej mikrofon słuchaczom. Inni też to robili, tylko w mniejszej skali. I wszyscy mieli podobne problemy, gdy dzwonili słuchacze wygłaszający antykatolickie, antysemickie albo wrogie wobec całego życia publicznego tyrady. W takich sytuacjach dziennikarz często jest bezradny.
Nie zgadzam się, że dziennikarz jest bezradny. Może próbować przerwać, może takie sformułowania ostro skomentować, w ostateczności może nawet wyłączyć mikrofon. Radio Maryja tego nigdy nie robiło - innymi słowy akceptowało na swojej antenie antysemityzm.
Wręcz przeciwnie, to raczej dziennikarze stacji komercyjnych bardziej krępowali się "pouczać" słuchaczy, szczególnie gdy agresja i
nienawiść były "politycznie poprawne". W Radiu Maryja takich zdecydowanych reakcji było znacznie więcej. Ale oczywiście to poważny problem, tym bardziej że w etyce katolickiej wolność słowa jest ważną wartością, ale nie wartością absolutną - jak dla liberałów. Każda rozgłośnia powinna stawiać swoim słuchaczom wymagania.
Przed chwilą wymienił Pan rok 1996 i wielką demonstrację w obronie życia, która pokazała siłę Radia Maryja. Czy za apogeum tej potęgi można uznać rok 2005, kiedy zwycięstwo w wyborach odniósł PiS, a do parlamentu weszła także Liga Polskich Rodzin?
Nie do końca. W tym czasie bowiem radio zmieniało swoją orientację. W okresie rządów AWS Radio Maryja dało silne oparcie środowiskom katolickim, stwarzając im możliwość publicznej prezentacji poglądów. Jednocześnie stało się bardzo krytyczne wobec szerszych porozumień o charakterze centroprawicowym, gdzie środowiska katolickie współpracowały ze środowiskami, którym brak było tak jednoznacznego zaangażowania. Tak właśnie wyglądał stosunek radia do AWS. Z podobną rezerwą po 2001 r. przyjęto Prawo i Sprawiedliwość. Doszły do tego animozje związane z bardzo niechętnymi wypowiedziami na temat Radia Maryja ze strony Jarosława Kaczyńskiego, który w latach 90. ostro atakował antyliberalne nastawienie stacji. Na to radio odpowiadało dużą niechęcią do PiS. Te wzajemne pretensje odgrywały bardzo dużą rolę. Większą niż ocena merytoryczna programu i potencjału społecznego PiS. Byłem wtedy wiceprezesem PiS do spraw chrześcijańsko-społecznych. Dążyłem do tego, żeby nasza polityka konsekwentnie podejmowała sprawy cywilizacji chrześcijańskiej, realnie reprezentując wyborców katolickich. W 2005 r. udało się przełamać nieufność między PiS a Radiem Maryja, które odpowiedziało solidarnością na katolickie zaangażowanie PiS. A potem poszło to znacznie dalej.
W tym czasie ojciec Tadeusz Rydzyk udzielił poparcia LPR.
To właśnie wynikało z napięć między PiS a Radiem Maryja na początku lat 2000.
Źródło: Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu "Polski"